ZDALNY ZLOT PONADCZASOWYCH DORADCÓW ZAWODOWYCH

Miejsce spotkań, integracji i inspiracji dla Ponadczasowych Doradców Zawodowych. Zawsze bezpłatnie i inspirująco!

Zdalny Zlot Ponadczasowych Doradców Zawodowych

Autorka artykułu:

Ewa Pasieracka – Mama, wychowawca świetlicy, szkolny doradca zawodowy

Ekspertka Zlotu:

Kasia Augustyniak – mama, właścicielka sklepu internetowego zabawydokawy.pl, konta na Instagramie. Doświadczenie: niania i animator. Zainteresowania: psychologia dziecięca. Studentka wydziału psychologii Uniwersytetu SWPS.

Relacje, a nie racje, czyli o sztuce porozumiewania się z młodzieżą.

Agenda: 

  • Powitanie eksperta, zlotowiczów.

  • Przedstawienie eksperta.

  • Pytania do uczestników zlotu.

  • Pytania organizatorki i uczestników zlotu do eksperta i odpowiedzi.

  • Komentarze uczestników.

  • Podsumowanie.

  • Podziękowania dla uczestników zlotu i eksperta.

Odbiorcy Zlotu:

  • doradcy zawodowi,

  • nauczyciele,

  • pedagodzy,

  • rodzice – najlepiej wykorzystają przedstawione podczas 29. Zlotu wskazówki i pomysły.

Zawsze jest dobry moment na to, żeby zacząć. Zawsze jest dobry moment na to, żeby coś zmienić, żeby coś poprawić, żeby właśnie tę relację gdzieś tam budować.
Katarzyna Augustyniak

zabawydokawy.pl

Pytania do ekspertki:

[minuta rozmowy + osoba zadająca pytanie]

[00:07:50 Ania] Jak Ty rozumiesz taką dobrą, poprawną relację między dorosłym a nastolatkiem?

[00:18:28 Ania] Jakie największe są błędy w takiej komunikacji, w porozumiewaniu się z młodym człowiekiem?

[00:29:20 Patrycja] Z pewnością dużym problemem są nowe słowa, którymi posługują się młodzi ludzie, tworzą nowe wyrazy, zrozumiałe tylko dla nich. Kolejnym utrudnieniem są zapisywane skróty myślowe typu thanks, Omajgad czyli OMG. To jest dość trudne we współczesnej komunikacji.

[00:33:47 Sandra] Ciężko jest być kimś wspierającym, kiedy młodzież niej ufa dorosłym przez bunt i środowisko, nawet najbliższe otoczenie, brak przyzwyczajenia do dobrej relacji i tego, że dorosły nie jest wrogiem.

[00:37:15 Kasia] Do niedawna miałam problem z ciszą. Zdarzało mi się zadawać dodatkowe pytania, naprowadzać. Teraz już wiem, że cisza też jest potrzebna.

[00:39:13 Ania] Czyli co wtedy sugerujesz, żeby nie myśleć od razu, że to problem leży po mojej stronie? Tylko jak na to spojrzeć najlepiej?

[00:40:19 Sandra] To trudne, żebyśmy sami kontrolowali nasze emocje, kiedy jesteśmy z pokolenia: nie płacz, bo wstyd, skup się na zadaniu.

[00:45:37 Martyna] Ja mam problem z synem, który w szkole jest grzeczny, bez problemów, a jak przychodzi wieczór to szaleje i nie da się uspokoić, dopóki nie wrzasnę. Wiem, że dziecko też musi się wyszaleć i non stop nie może być cichutko, ale jak można chociaż troszeczkę przekierować te jego emocje.

[00:54:07 Ania] Jakie wskazówki warto wdrażać w codziennej pracy z młodzieżą?

[00:58:18 Ania] Komunikat rozłożyć na mniejsze, co masz na myśli rozłożyć na mniejsze?

[01:00:30 Ania] Jak zapytać z taką troską, szczerą potrzebą dowiedzenia się: jak mu dzisiaj w tym dniu, całym w szkole było? Jak masz jakąś wskazówkę, jakiś pomysł? (Ania)

[01:04:37 Ania] To jak zapytać, jak dotrzeć choćby nawet w takich codziennych relacjach, starszych, młodzież?

[01:10:46 Ania] O czym warto pamiętać w obliczu konfliktu, takich wyzwań w komunikacji z drugim młodym człowiekiem?

[01:18:30 Ania] Jak było w szkole? Jak zadać to pytanie?

„Relacje, a nie racje, czyli o sztuce porozumiewania się z młodzieżą”

Tytuł 29. Zdalnego Zlotu Ponadczasowych Doradców Zawodowych, który na długo pozostanie w mojej pamięci, wiąże się przede wszystkim i po pierwsze z tym, że już sam temat brzmi interesująco (szczególnie w dzisiejszych czasach, w których mamy problemy w komunikowaniu się), a po drugie, organizatorka i prowadząca Zloty, Anna Płoska, właścicielka Centrum Szkoleń i Promocji Zatrudnienia i platformy www.odlotowekursy.pl, trenerka, autorka książki „Ponadczasowy doradca zawodowy”, a przy tym matka, żona, „dusza – człowiek”, zaprosiła do spotkania ekspertkę z zakresu porozumiewania się z dziećmi, Kasię Augustyniak. Jest ona mamą, właścicielką sklepu internetowego www.zabawydokawy.pl, która na swoim instagramowym koncie ma ponad 111 tysięcy obserwujących. Kasia zdobyła doświadczenie jako niania i animator, ale podkreśla, że ciągle się uczy, czego dowodem jest podjęcie przez nią studiów związanych z psychologią. Trzecią kwestią jest fakt, iż porusza bardzo ważny temat: komunikowania się, ale o tym w dalszej części artykułu.

Celem 29. Zlotu było znalezienie najlepszej drogi do nawiązania dobrych relacji między dorosłymi a dziećmi/młodzieżą. Adresatami spotkania byli przede wszystkim doradcy zawodowi (jak sama nazwa wskazuje, są to Zloty Ponadczasowych Doradców Zawodowych), ale obecni byli także psychologowie, nauczyciele i rodzice, czyli wszyscy, którzy w swojej pracy i życiu borykają się z problemami w relacjach z młodymi ludźmi.

Plan zakładał uzyskanie odpowiedzi na następujące pytania:
1. Jak powinna wyglądać skuteczna i poprawna komunikacja z młodzieżą?
2. Jakich błędów w porozumiewaniu się najlepiej unikać?
3. Jakie wskazówki warto wdrażać w codziennej pracy z młodzieżą?
4. O czym warto pamiętać w obliczu konfliktu/wyzwań w komunikacji?

Oprócz w/w zagadnień Ania Płoska i Kasia Augustyniak starały się odpowiedzieć na pytania uczestników, a przy tym przekazały wiele cennych wskazówek, jak stworzyć dobrą relację i jak radzić sobie z trudnościami w komunikacji. Ekspertka na swoim przykładzie oraz wykorzystując problemy, z którymi boryka się Ania i uczestnicy Zlotu, w bardzo prosty sposób wyjaśniła, jak budować DOBRĄ relację z młodymi ludźmi. Ekspertka najwięcej czasu poświęciła na omówienie przeszkód, jakie pojawiają się w relacji.

Po pierwsze: nie zakładajmy z góry, że wydarzy się coś złego, że dziecko jest złe samo w sobie. Należy w takiej sytuacji zmienić pierwszą myśl, dać sobie czas, spróbować zauważyć potrzebę dziecka. Najlepiej postawić się w sytuacji małoletniego, spróbować „przełożyć z dziecięcego na dorosłe”. Nie jest to łatwe działanie. To proces, który musi potrwać. Trzeba umieć znaleźć kompromis.
Po drugie: emocje! To one, a przede wszystkim trudność w panowaniu nad nimi, komplikują komunikowanie się. Kasia zwróciła w tym miejscu uwagę na fakt, że sami musimy nauczyć się wyrażać emocje, a potem nauczyć tego nasze dzieci. Łatwiej jest pracować z obcymi dziećmi, niż ze swoimi. Jesteśmy z pokolenia, którego nikt nie nauczył rozumienia emocji, nazywania ich, radzenia sobie z nimi (trafne zdanie uczestniczki Zlotu: „Nie płacz, bo wstyd”). Mamy
dużą wiedzę, ale nie zawsze potrafimy ją wykorzystać, bo przemawiają przez nas emocje. Dlatego tak ważna jest samoregulacja.
Uczestnicy zlotu zwracali uwagę także na inne problemy: słownictwo, którego często używa młodzież, a którego „my” dorośli nie rozumiemy oraz na brak zaufania i nadmiar energii. Kasia podała kilka przykładów, które mogą ułatwić radzenie sobie z trudnościami. Oto kilka z nich. Słowotwórstwo wśród młodzieży było, jest i będzie. Trzeba umieć wykorzystać to na przykład jako zabawę i wymianę doświadczenia. Jedna z uczestniczek zlotu zwróciła uwagę na problem braku zaufania. Kasia podkreśliła, że młodzi ludzie mają jednak dużą potrzebę budowania relacji z dorosłymi (niekoniecznie z rodzicem), ponieważ potrzebują zrozumienia i akceptacji. Dla rodziców małych dzieci wartościowe mogą okazać się zabawy zaproponowane przez Kasię, które mogą pomóc w rozładowaniu energii i uspokoić „rozbrykane dziecko”. Ekspertka podała tutaj przykłady takie jak: odwrócenie uwagi, „zapasy” („Rodzicielstwo przez zabawę” Lawrence J. Cohen) lub inne „zajęcia”, które odpowiadają dzieciom i są przez nas akceptowalne. Ekspertka zwraca uwagę, że do tego typu „zadań” najlepiej nadają się tatusiowie (informacje zwrotne z Instagrama).

Ania Płoska poprosiła Kasię o wyjaśnienie jeszcze jednego zagadnienia: na co zwracać uwagę w procesie komunikowania się? Ekspertka zwróciła uwagę na następującą kwestię: komunikaty! Po pierwsze powinniśmy się zastanowić, jak je przekazujemy? Kasia Augustyniak nawiązała w tym miejscu do NVC, czyli komunikowania bez przemocy. Nie powinniśmy przekazywać komunikatów „z pozycji siły”. Powinny one być krótkie, zwięzłe i konkretne (np. zamiast „posprzątaj pokój” powiedzieć „pozbieraj klocki, potem Ci pomogę z resztą zabawek”). Należy zrezygnować z generalizowania i komunikatów w stylu „bo Ty zawsze…”. Nie bójmy się, że w ten sposób utracimy nasz autorytet.
W trakcie 29. Zlotu wybrzmiała bardzo ważna wartość: „Dobra relacja to ta oparta na zaufaniu i autentycznym zainteresowaniu”. Kasia podała przykład doktora Lawrence’a J. Cohena, który zdobył zaufanie swojej nastoletniej córki, gdy oglądał z nią jej ulubiony serial. Powinniśmy próbować „wejść do świata dziecka”, nie tylko wtedy, kiedy sami tego chcemy. W tym co robimy musimy wykazać autentyczne zainteresowanie. Zamiast zapytać „Jak było w szkole?”, zadajmy pytanie „Czy przydarzyło Ci się coś dobrego/przyjemnego dzisiaj?”. Wystarczy chwila, ale autentycznego zainteresowania.

Każdy ze Zdalnych Zlotów Ponadczasowych Doradców Zawodowych uczy czegoś innego. Ten 29. daje nam narzędzia do budowania prawdziwej relacji dorosły – dziecko. Podczas spotkania „Relacje, a nie racje…” poruszone zostały zagadnienia, z którymi każdy z nas boryka się na co dzień w pracy (jako nauczyciel) lub w domu (jako rodzic). Prowadząca Ania i ekspertka Kasia, starały się odpowiedzieć na pytania z perspektywy przede wszystkim rodzica. Omówiły przykłady „z życia wzięte”, a przy tym podały wiele cennych wskazówek, jak radzić sobie w budowaniu dobrej relacji dorosły – dziecko. Największą zaletą spotkania jest możliwość zadawania pytań i wymiany doświadczeń. Ania, jako organizatorka, daje każdemu uczestnikowi dużo przestrzeni do własnych przemyśleń.

Dla mnie, jako rodzica, najważniejsze okazały się cenne wskazówki, którymi podzieliła się Kasia i świadomość, że „dzieci nie potrzebują idealnych rodziców, nauczycieli, dorosłych”. Potrzebują osoby godnej zaufania, która okaże im prawdziwe zainteresowanie. Teoretycznie to wszystko wiemy, ale czasami ciężko wprowadzić to w życie (Kasia Augustyniak). Równie ważne okazały się dla mnie informacje dotyczące emocji. Musimy pracować i jeszcze raz pracować z emocjami. Jako doradca zawodowy zwróciłam uwagę na budowanie zaufania, poprzez bycie zainteresowanym, autentycznym, cierpliwym nauczycielem. Zatem: RELACJE, A NIE RACJE!
Jakie wnioski wyciągnęłam z 29. Zdalnego Zlotu Ponadczasowych Doradców Zawodowych? Nigdy nie jest za późno na budowanie dobrej relacji (Kasia). Zdanie, które stanie się moim motto. DZIECI NIE POTRZEBUJĄ IDEALNYCH NAUCZYCIELI, RODZICÓW, DOROSŁYCH! To chyba najważniejsze zdanie, które wybrzmiało podczas całego 29. Zlotu. Na zakończenie kilka komentarzy uczestników spotkania, które są najlepszym dowodem na to, że temat jest bardzo ważny.

Komentarze uczestników 29. Zlotu Ponadczasowych Doradców Zawodowych:

PAMIĘTAJMY! Dobra relacja to otwarta relacja! Nikt nie jest idealny, a dążenie do budowania relacji, jest wartością samą w sobie (Kasia Augustyniak).

autorka: Ewa Pasieracka

Nasze dzieci nie potrzebują, czy to są właśnie małe dzieci, czy to są na przykład nastolatkowie nie potrzebują idealnych rodziców, nie potrzebują idealnych nauczycieli ani pedagogów.
Katarzyna Augustyniak

zabawydokawy.pl

Obejrzyj Zlot:

Linki, narzędzia, cytaty wymienione w trakcie Zlotu:

  • zabawydokawy.pl
  • “Poznaj siebie” karty emocji
  • Rodzicielstwo przez zabawę
  • Lawrence J. Cohen, amerykański doktor psychologii dziecięcej
  • NVC – komunikacja bez przemocy

Do przeczytania rozmowa Ani Płoskiej z Kasią Augustyniak:

00:00:01 Ania
Dobra, to już jest.
00:00:02 Ania
W takim razie godzina 19:00 pach pach.
00:00:08 Kasia
Dobra, widzę.
00:00:12 Ania
Jest. Był pogłos znaczy, że działa. Dobrze. Okej, odpięłam sobie myszkę, więc teraz będę tak tutaj szukać jej na touchpadzie. Ale sobie utrudniłam życie.
Dzień dobry, dobry wieczór. 19 wybija więc czas rozpocząć 29 zdalny zlot ponadczasowych doradców zawodowych. Kto tam, kto tam jest z nami, kto kto jest, kto już przybył, to niech da znać. Proszę bardzo, że jest, że nas słychać, że nas widać i że… No i niech potwierdzi obecność swoją już odpalam tutaj też podgląd. Coś mi tutaj się.
Nawet taki myk, zrobiłam, że nawet w relacji na żywo jesteśmy także można oglądać i na grupie, i na fanpage’u, i w relacji także wszędzie jesteśmy dzisiaj. Dobrze. Widzę pierwsze komentarze, dobry wieczór. Wszystko ok tak, tak to się cieszę bardzo.
Będziemy zaczynać, czekam, aż tu się towarzystwo nagromadzi, a ja w międzyczasie już będę pomału rozpoczynać. Sandra, Dorota, dobry wieczór. Witam wszystkie osoby i witajcie się z nami. Kochani 29 jak, jak te miesiące lecą. Jezu już 29 razy spotykamy się 29 miesięcy, a to jest kupę czasu. A wy wciąż przychodzicie i nowe osoby przychodzą, co bardzo mocno doceniam.
00:01:40 Ania
Dobry wieczór, Ania, Kasia, Przemysław Magdalena, Martyna. Witam was wszystkich na 29 zdanym zlocie ponadczasowych doradców zawodowych i mimo że zlot jest skierowany bezpośrednio do doradców zawodowych, to zawsze zachęcam, rekomenduję, żeby brali w nim udział nie tylko doradcy zawodowi osoby, które są mocno związane z rozwojem zawodowym, z karierą zawodową, ale też osoby zainteresowane tematem. Rodzice, bo dzisiaj temat dla rodziców. Myślę, że bardzo, bardzo.
Jak również nauczyciele, pedagodzy, szkolni, psychologowie. No wszyscy tak naprawdę, którzy mogą skorzystać z tej merytoryki, niech, niech przybywają, więc udostępniajcie proszę, niech ten dzisiejszy zlot się rozsieje, bo, bo będzie wartość jego ogromna.
00:02:30 Ania
No i też proszę tutaj jakieś lajka, serduchy, bo musimy sprawdzić, czy po prostu jesteście.
00:02:37 Ania
Słuchajcie nasz dzisiejszy zlot, to to o takim ładnym tytule “Relacje, a nie racje, czyli o sztuce porozumiewania się z młodzieżą” i do dzisiejszego 29 zdalnego zlotu zaprosiłam ekspertkę Kasia Augustyniak. Proszę tutaj Kasia.
00:02:59 Kasia
Jestem Kasia.
00:03:08 Ania
I Kasia, przeczytam o Kasi parę zdań. Kasia: doświadczenie w pracy z dziećmi zdobyłam jako niania. oraz animator. Obecnie jestem mamą dwójki dzieci oraz właścicielką sklepu zabawydokawy.pl. Od 2,5 roku prowadzę konto na Instagramie kasiaaugustyniak tam z małpką na początku, na którym pokazuje, jak ułatwić sobie rodzicielstwo, komunikować się z dziećmi i kreatywnie, spędzać z nimi czas, a związana z rozwojem i psychologią najmłodszych zmotywowała mnie do rozpoczęcia studiów na Uniwersytecie SWPS. No i stąd znamy Kasię razem studiujemy. Dziękuję ci Kasiu za przybycie.
00:03:39 Kasia
Dziękuję za zaproszenie.
00:03:39 Ania
I ja tutaj tutaj już wspominałam oczywiście, ale też zaznaczę, że no dla mnie jesteś ekspertką w obszarze takiego, choć tak naprawdę wiesz, to to są moje obserwacje, a dzisiaj tak naprawdę trochę powyciągam z ciebie bezpośrednio to co nam jest potrzebne. Ekspertką z zakresu właśnie umiejętności takich porozumiewania się z dziećmi.
Bo ja sama osobiście uważam, że jestem nieidealna, to znaczy nie mam… Dużo, dużo do pracy jest, o tak, jeżeli chodzi o komunikację, bo się szybko denerwuję. Jestem niecierpliwa i w ogóle. I to wszystko się pewnie bardzo mocno też wiąże z tym, jak dzieci są, jak się oni w tym czują. Tak. W tej naszej relacji, więc na pewno wiem, że tutaj też mam dużo do pracy, ale właśnie chciałabym zacząć od pierwszego takiego pytania. Zaraz ci Kasia dam głos, tylko ja się nagadam, na początku.
00:04:36 Kasia
Czekam cierpliwie.
00:04:43 Ania
Takie pierwsze pytanie mam, bo tu widzę… Witam, dzień dobry. No, ale właśnie wspomniałam tak o roli doradcy zawodowego. No bo jakby nasz zlot tutaj jest skierowany głównie do doradców zawodowych, ale nie tylko i to będę zaznaczać zawsze i wszędzie. Ale też rodzice, o nich też wspomniałam nauczyciele, tutaj też myślę, że bardzo, bardzo ważna będzie kwestia dla nauczycieli. Pytanie do was na rozruch dzisiaj.
00:05:10 Ania
Dzisiaj na 29 zdalny zlot Ponadczasowych doradców zawodowych to przychodzisz, z jaką rolą najbardziej. Z rolą doradcy, z rolą rodzica czy z rolą nauczyciela, czy może? No nie wiem.
Jakiegoś nie wiem opiekuna. Czy może pedagoga psychologa. No tych ról może być całkiem całkiem sporo, która najbardziej, bo proszę, dajcie znać. Napiszcie z jaką rolą dzisiaj przychodzisz najbardziej na dzisiejszych 29 zlot. To znaczy, co cię najbardziej interesuje w tym obszarze? Zagadnienia, jakby biorąc pod uwagę twoją rolę?
O tak komplikuje pytanie, ale wiadomo, o co chodzi.
Bo ja na pewno zaprosiłam Kasię jako organizatorka zdalnych zlotów, jako doradczyni zawodowa. To wiadomo. Ale nie ukrywam bardzo jestem ciekawa właśnie jako mama i tutaj… Bo wiem tak, jakby ja już się nastawiłam. Nie wiem dlaczego, ale już się nastawiłam, że jakby wrócę do domu z podkulonym ogonem i będę przepraszać dzieci.
00:06:09 Kasia
Nie na pewno tak nie będzie
00:06:13 Ania
Po prostu, jakby zdaję sobie sprawę z ilości błędów, jakie popełniam w komunikacji, ale też dużo myślę nad tym, więc jakby samo to wiesz samo to, że ja o tym myślę to już dobrze. Nie. Tak sobie tak sobie tłumaczę.
Dobra, zobaczmy co tu się dzieje nauczyciel i rodzic. Rodzic, doradca zawodowy, rodzic, doradca, rodzic, doradca, pedagog, rodzic.
00:06:37 Kasia
To mamy dużo rodziców dzisiaj.
00:06:40 Ania
To dobrze, to mnie cieszy, bo to tak troszkę idziemy w taką nową nieodkrytą stronę, jeszcze tutaj, na naszych zlotach. Doradca, nauczyciel i rodzic, jeszcze nie nastolatek.
Rodzic nie nastolatka, czy Sandra nie jesteś jeszcze nastolatkiem? Człowiek, doradca, rodzic. O super, czyli jako rodzic doradca.
Bardzo mnie to cieszy, czyli mamy tutaj z perspektywy doradczej, czyli w takim w kontekście umiejętności pracy z drugim młodym człowiekiem w kontekście jego rozwoju, edukacyjno -zawodowego, kreowanie ścieżki rozwojowej, ale też przede wszystkim jako rodzic.
Dobra Kasia. Nagadałam się, nagadałam się .
Nasz temat: Relacji, a nie racji… już tak trochę nawiązuje. Tak, czyli jakby nie chodzi o to, że kto ma rację tylko chodzi o to nasze relacje pomiędzy jedną a drugą stroną.
00:07:47 Ania
To na rozruch zadam ci pytanie: jak ty rozumiesz taką dobrą poprawną relację pomiędzy. No właśnie rodzicem, dorosłym o może tak, bo to już ustaliliśmy, że po tej drugiej stronie jest i doradca, i nauczyciel, i rodzic. Pomiędzy dorosłym a nastolatkiem.
00:08:07 Kasia
To jest super pytanie i pozwolisz, że zanim ja na nie odpowiem, to jeszcze nawiążę do tego, co powiedziałaś wcześniej? O tym, że jesteś nieidealną mamą. O tym, że nastawiasz się tak, że będziesz wracała z podkulonym ogonem.
Więc ja się zawsze staram zaczynać wszystkie moje wystąpienia. Czy to są warsztaty w przedszkolu, czy robię coś takiego właśnie bardziej w Internecie zawsze zaczynam od tego, że nasze dzieci nie potrzebują, czy to są właśnie małe dzieci, czy to są na przykład nastolatkowie nie potrzebują idealnych rodziców, nie potrzebują idealnych nauczycieli, ani pedagogów.
Generalnie nie powinniśmy nawet dążyć do takiego idealnego obrazka, który jak wszyscy dobrze wiemy, jest tak naprawdę nieosiągalny. Dlatego samą wartość w tej relacji samą wartością będzie już to, że my na tą relacją się zastanawiamy, że my mamy taką refleksję, co możemy poprawić, nad czym warto jest popracować i sama ta praca, którą włożymy w to, żeby było lepiej i żeby coś właśnie poprawić, to już jest ta wartość i naprawdę nie potrzeba być idealnym rodzicem, ani nauczycielem, żeby naprawdę tą relację fajną budować. A taka właśnie relacja, którą ja oceniam jako dobrą jest na pewno otwarta, tak. Czyli powiedzmy strony, są otwarte na siebie. Jeżeli mamy taką właśnie dobrą wolę w tej w tej relacji, w tym żeby się komunikować w tym, żeby lepiej z tym naszym dzieckiem czy nastolatkiem rozmawiać, to już jest bardzo dobry fundament do tego, żeby, żeby zacząć właśnie nie żeby, żeby coś poprawić.
00:09:46 Kasia
Ja sobie tak myślę, że właśnie pierwszą taką przeszkodą, która może się pojawić między nami a dziećmi, to jest to, że mamy z góry jakieś założenia. Ja sama mam często tak i myślę, że wiele z nas to ma, że pojawia się taka myśl, taka myśl naszej głowie, taki chochlik, który nam podpowiada, ale to dziecko jest uparte, ale ona mną teraz manipuluje, ale on mną teraz próbuje sterować, tak. Po prostu właśnie nie chce się dogadać, w ogóle mnie nie słucha. Bardzo łatwo jest o takie myślenie, dlatego, że nasze emocje też bardzo często są gdzieś tam już o takie podbuzowane, kiedy my z tym młodym człowiekiem czy z tym dzieckiem rozmawiamy.
Dlatego jeżeli nasz umysł już zacznie skakać do tych założeń, to wtedy bardzo łatwo jest się zamknąć na to, żeby coś z tej relacji rzeczywiście było, żeby do jakiegoś kompromisu dojść i do tego, żeby obie strony rzeczywiście miały szansę się usłyszeć. Więc myślę, że takim pierwszym krokiem byłoby to, żeby uczyć się hamować te myśli, które automatycznie się pojawiają u nas w głowie, żeby próbować je, ja zawsze rodzicom na Instagramie podpowiadam, żebyśmy próbowali je zamieniać, tak. Czyli jeżeli widzimy, że jeżeli nasz umysł idzie do: ale ona jest, to ja spróbuję to zamienić na: ona chyba potrzebuje, albo on chyba potrzebuje. Jak już wejdziemy w coś takiego, to troszeczkę łatwiej będzie nam, po pierwsze te nasze emocje opanować. I rzeczywiście do rozwiązania zamiast do takiej eskalacji, nie. Do tego, żeby zaraz się zaczęła jakaś kłótnia, jakaś wymiana, po prostu taka zdań, która już rzeczywiście nam tą komunikację utrudni. Taki właśnie pierwszy krok żeby zmienić tą myśl automatyczną, która się pojawia. To jest bardzo, bardzo pomocne. Sama się to staram stosować.
00:11:43 Ania
Tak ale to to to to wiesz to jest bardzo kluczowe, co mówisz. Czyli po prostu w momencie. Ja mam tę myśl, ja je słyszę jakby tak to znaczy, że zaraz mi zrobi histerię, zaraz będzie awantura, zaraz będzie krzyk, zaraz nie będzie się słuchał, tak i będę musiała się drzeć znowu. Ja to wiem, jak już sobie nakręcam, jakby już wiesz już tworzę biorąc pod uwagę co wiem, co znam. Jak będzie więc w tym momencie mówisz, żeby zatrzymać się w tym, jakby nie iść dalej za tym filmem, tylko po prostu odwrócić to i na zasadzie on daje jakieś sygnały. On mam na myśli swojego syna, tak konkretnie tutaj. Daje takie sygnały. Nie wiem jakie, tam nie wiem, czasem krzyki. Bo potrzebuje coś mi jakby, no nie wiem udowodnić, zakomunikować. Tak więc po prostu, pytanie, znaczy zastanowienie się, co on potrzebuje w tym momencie, tak? Nie iść za filmem, który się pojawia w głowie, to jest chyba takie, trudne.
00:12:54 Kasia
I to nie zadziała, zawsze za pierwszym razem. I to też nie jest tak, że to zadziała w każdej sytuacji. I tu znowu wracamy do tego, do tej myśli, że nie musimy być idealni. Mamy prawo popełniać błędy. My też tak naprawdę, ta wiedza cała o dzieciach, o rozwoju, psychologii dziecięcej jest tak jeszcze
stosunkowo młoda. Tyle nowych rzeczy się dowiadujemy, tyle jest źródeł, że naprawdę sami musimy się najpierw tego nauczyć. Musimy sami sobie dać czas na to, żeby pewne rozwiązania wdrażać, żeby pewnych rzeczy się nauczyć, żeby pewne rzeczy przećwiczyć.
Właśnie zanim będziemy próbowali choćby dążyć do tego bycia idealnym rodzicem. Takim przykładem właśnie takiej takiej zamiany może być na przykład to, że jeżeli dziecko w sklepie nam zaczyna, o tej histerii, powiedziałaś. Mi się, histeria właśnie często kojarzy ze sklepem, dlatego, że bardzo wiele takich sytuacji widziałam i jak pracowałam z dziećmi to miałam okazję tego doświadczyć. Więc często właśnie taki moment, w który to dziecko zaczyna już robić aferę o coś, bo ono chce tego cukierka, bo ono chce tą zabawkę, bo ty nigdy mi nic nie kupujesz na przykład, jeżeli to jest starsze dziecko, nie. To to dla Nas będzie to dobra szansa do tego, żeby zamiast właśnie pójść za tym, co nam umysł podpowiada, czyli o Boże, kolejna awantura, znowu próbuje coś na mnie wymusić, tak jak zwykle. Ja mu tyle razy już tłumaczyłam, a on dalej tego nie rozumie, nie. Więc zamiast w tą stronę próbujemy powiedzieć, że chyba on potrzebuje tego, żebym ja zauważyła, co mu się podoba, tak, żebym ja zauważyła, jak bardzo on chce tą zabawkę, nie. I czasem, na przykład, świetnie sprawdza się lista marzeń. Myślę, że nawet u starszych dzieci jest to warte wypróbowania, że po prostu jakby zauważyć tą potrzebę, to co mu się tak podoba, nie. Żeby to nie było, przecież masz już 15000 różnych gier i cały czas tylko byś grał i grał. Tylko powiedzieć, widzę, że interesuje Cię ta gra, tak. Albo widzę, że ta nie wiem, zabawka, ta lalka bardzo ci się spodobała. Nie może wpiszemy ją na liście przy okazji gdzieś tam urodzin czy jakiejś okazji, że warto, by to było kupić. I nie zawsze to zadziała w takim sensie, że dziecko po prostu powie: OK dzięki mamo to lecimy dalej, nie. Będzie wymagało troszeczkę właśnie czasu. Często dzieci same muszą się przyzwyczaić do tej zmiany komunikatu, jeżeli wcześniej to wyglądało inaczej. Natomiast ważne jest po prostu spojrzenie na te potrzeby, które kryją się za danym zachowaniem i te sygnały, które nam dziecko czy nastolatek przekazuje. Wiesz u starszych dzieci, to na przykład może być taka potrzeba właśnie akceptacji. Zobacz, że taka młodzież kilkunastoletnia, że większość z nas jest w stanie sobie przypomnieć, jeśli się zastanowi, jak trudny był to czasz. Ile to jest emocji? Jaka to jest burza po prostu myśli.
Wszystko, jakby się tam kształtuje, jak wiele znaczy dla nas akceptacja rówieśników, jak bardzo my się chcemy w tą grupę wpasować. Więc w tym momencie, kiedy my będziemy w stanie sobie to przypomnieć i właśnie pójść za tą potrzebą, czy tam zauważyć to, że to nie jest tak, że jemu się nie chce ze mną gadać, albo on chce tylko grać, tylko że może rzeczywiście to mu daje to coś, czego on na ten moment potrzebuje i spróbujmy to jakoś przenawigować, nie. I może się udać to czego my jako rodzic czy nauczyciel potrzebujemy, widzisz. I rzeczywiście znaleźć ten kompromis.
00:16:34 Ania
Tak, ale to ja powiem ci bardzo często sobie przypominam takie właśnie sytuacje, kiedy ja byłam nastolatką, miałam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie, prawda, że każdy przeciwko mnie, że właściwie to świat cały przeciwko mnie, więc to naprawdę jest taki trudny okres buntowniczy. I rzeczywiście warto sobie o tym przypominać. Nie mówię, że to, że każdy tak miał wiadomo, ale dziś są jakieś tam różne, no takie jakieś symptomy czy jakieś takie sytuacje, które które wiążą tą młodą społeczność nie, związaną z hormonami i całe mnóstwo różnych innych takich kwestii.
00:17:15 Ania
Ok. To jeszcze chciałam zapytać, zapytać was uczestników, którzy są dzisiaj na zlocie, jakie dla was są wyzwania w kontekście komunikacji, porozumiewania się, rozmów. Jakie wy macie największe wyzwania, bo być może będzie to okazja, żeby o tym porozmawiać, przegadać to. Także napiszcie. Tutaj patrzę, czytam komentarz Sandry: nastolatkiem, bym chciała być, ale bliżej mi, żeby już moje
dzieci były nastolatkami. Ok, to do poprzedniego. Także napiszcie jakie wy macie wyzwania, jakie wy macie wyzwania, jeżeli chodzi o komunikację? I teraz właściwie troszkę już też no wybrzmiało, bo ja wspomniałam też o swoich błędach jakich jestem świadoma. Ale ty może, Ty też Kasia masz, obserwujesz dużo, masz bardzo ogromną społeczność na Instagramie to musi wybrzmieć. I tam pewno wysyłają do ciebie zapytania, tak. Jakieś mamy, które potrzebują wsparcia, potrzebują takiego jakiegoś, no takich informacji od ciebie to z tego co obserwujesz z tego co widzisz, to jakie największe są błędy w takiej komunikacji, w porozumiewaniu się z młodym człowiekiem?
00:18:34 Kasia
Wiesz co może ciężko powiedzieć, że to jest błąd, ale taka największa trudność, którą mamy i którą, z którą mi się jest bardzo łatwo utożsamić, bo ja sama z tym jakby pracuję na co dzień, jest to, że właśnie nas nikt nie uczył obcowania z emocjami, rozumienia emocji, rozmawiania o emocjach. Może oczywiście troszeczkę teraz generalizuję, bo pewnie się zdarzały takie domy, w których gdzieś tam rodzice poszli troszeczkę już do przodu. Czy nie wiem mieli jakąś taką wiedzę, która jeszcze dla ogółu na przykład nie była dostępna. Natomiast nie było tak dostępnych właśnie informacji. Tak łatwo, jak teraz nie mogliśmy posiąść tylu informacji na temat na przykład właśnie dziecięcego mózgu tego, jak się rozwija tego, jak się komunikować. Dlatego taka pierwsza trudność, o której myślę, jest to, że właśnie sami musimy się nauczyć, jak dojść do ładu z naszymi emocjami, a dodatkowo jeszcze musimy nauczyć tego nasze dzieci czy naszych no mam na myśli starsze dzieci, nastolatków. więc jakby to już jest ta pierwsza kłoda ogromne, którą trzeba przeskoczyć. I właściwie to nawet nie można jej przeskoczyć, tylko to jest takie mozolne przełożenie przez nią. Parę razy się tam ześlizgniemy i dopiero po próbach gdzieś tam dojdziemy z tym do ładu. I ja na przykład, dla mnie, ja bardzo często to powtarzam na Instagramie, też właśnie w kontekście tego, że nie musimy być rodzicami idealnymi, że ja sama też pracuję właśnie ze swoją złością, ze swoją cierpliwością z tym jak reagować na wszelkie dziecięce histerie. I to, co mnie skłoniło w ogóle do tego, żeby działać w tym temacie, żeby stworzyć to konto, które teraz już sobie właśnie całkiem fajnie śmiga, było to, że jakby moje zainteresowania na temat psychologii dziecięcej trwają od zawsze, od kiedy pamiętam. I ja z dziećmi pracowałam, odkąd miałam dosłownie 15 lat. Także wiesz, co, to wiedza, którą zdobywałam i te wszystkie jakieś kursy, czy warsztaty w których brałam udział. One w pewnym momencie, jak zostałam mamą, okazały się, jakby niewystarczające. To znaczy dużo łatwiej było mi wdrożyć w życie, wszystkie te informacje, całą tą wiedzę, kiedy ja pracowałam z dziećmi jako jako osoba z zewnątrz nie, nie byłam z nimi tak związana emocjonalnie. I to mi dało taką wiesz, to mi dało taką podpowiedź, że kurczę, bardzo trudno jest nawet właśnie mając tą wiedzę, do której mamy taki łatwy dostęp wdrożyć ją rzeczywiście w życie, przełożyć ją na taką praktykę. Bo potem mimo tych wszystkich informacji, które masz w głowie, tak samo właśnie ja mam, że czuję, że to wszystko mam, tą wiedzę, mam narzędzie, żeby to zrobić, a jednak czegoś często na końcu brakuje. I właśnie tą rzeczą, która często przeszkadza, są moje emocje tak, że zanim ja dojdę do ładu i nauczę się tego, co mnie uspokaja, co mnie wycisza, co muszę zrobić, żeby gdzieś tam wziąć parę oddechów i wrócić do tego dziecka w takiej najlepszym z takim lepszym stanie.
Ja się tego cały czas uczę i im dłużej to trwa, tym lepiej mi to wychodzi. Dlatego chciałam, chcę się po prostu z tym dzielić. I też widzę po wiadomościach, które dostaje od właśnie od mam, które mnie, chociaż teraz też od tatusiów, obserwują, że coraz więcej osób właśnie idzie w tym kierunku. I po prostu jest to takie bardzo satysfakcjonujące też dla tych moich obserwatorów nie, że widzą jakieś pozytywne zmiany, że pracują nad tym, że ćwiczą, że ta komunikacja z dziećmi jest coraz lepsza.
00:22:19 Ania
To ty myśl co jeszcze, a ja jeszcze nawiążę do tego, bo mam taki przykład. Całkiem przypadkowo mam tutaj czekaj mikrofonie. Aha i teraz mikrofon mi spadł. Super rozkręcił się. Tu będę mówić. I tu będę kręcić i będę opowiadać. Bo będę wydawać karty edukacyjne, rozwojowe, tak karty, które wspierają, będą wspierać młodzież w odkrywaniu siebie swoich zainteresowań, mocnych stron, takiego potencjału. I będziemy te karty wydawać, to taka autoreklama przy okazji zupełnie nieprzemyślane, zupełnie, kompletnie. I będziemy wydawać te karty z twórczym zespołem rozwojowym gdzieś tam na początku grudnia, właśnie gdzieś tam. O Matko za 2, 3 dni rusza, startuje konkurs. Ja kupiłam karty różne wiesz takie różne karty, żeby je pomacać, żeby zobaczyć, jak te karty wyglądają, jak one są i tutaj jedne z tych kart są takie karty: Poznaj siebie, karty emocji. No właśnie kupiłam je po to, tu jest książka, która opisuje te emocje. I tu są karty. Tak jak mówię, to nie są moje karty. Po prostu je kupiłam, żeby je pomacać, potestować, popróbować. Moje dzieci zobaczyły i się bardzo zainteresowały, bo wiadomo jakieś pudełka kolorowe. O co chodzi? O co chodzi. No i tu są takie różne emocje jak właśnie: gniew, wstyd, rozpacz, osamotnienie. I te Karty one nie są jakoś tak, takie dziecięce. Więc jakby miałam trochę pewien opór, żeby dzieciom pokazywać, bo to są takie karty takie dla dorosłych. Ale przejrzałam te karty, czy nie ma tu czegoś, co by jakby nie było, jakby za bardzo dla nich tak. Oni bardzo chcieli jakby zobaczyć te karty. I mimo, że w pierwszej myśli pomyślałam sobie: no bez przesady, tak nie będę z nimi gadać o emocjach na kartach, bo te karty nie są dla dzieci tylko to są karty dla dorosłych. Ale potem sobie pomyślałam, no spróbuję, co mi szkodzi. I pokazywałam im te karty. Trzylatka i siedmiolatek no genialnie odgadywali. Wiesz, to jest radość. Opisywali, co widzą. Była taka, najbardziej zatrzymaliśmy się na zazdrości. Jakby był problem, jak wytłumaczyć Tomkowi, czym jest zazdrość. Że on odczuwał w momencie, gdy ja kupię Milence jakąś drobnostkę a on na przykład też to chciał. Coś takiego to odczuwa tak jakby i on to opisywał. Jak on to odczuwa i to było takie wspaniałe, że on nawet nie wiedział, że to tak się nazywa. Ta emocja to zazdrość. Wiedział o co chodzi. Ale nie wiedział, jak to się nazywa, nie. I przeszli przez tą całą talię tych kart. I no to trwało.N o dobrą godzinę. I naprawdę oni potem byli tacy i oni czuli się tacy wyedukowani i ja się czułam taka po prostu, że no niesamowicie dobrą robotę zrobiłam tak zupełnie przypadkiem. Bo wiesz, oni chcieli zobaczyć. Ja mówię, no dobra, to zobaczymy nie, ale z takim założeniem, że to nie przejdzie, to nie wypali. I to było genialne. I później następnego dnia tak się pytałam, co pamiętają mówili właśnie o tych emocjach, które najbardziej zapamiętali o tych, co najdłużej rozmawialiśmy, które ja im tłumaczyłam. I tak sobie myślę, mnie, no właśnie mnie nigdy nikt nie usiadł. Nikt nie powiedział Ania, a teraz porozmawiamy o emocjach i ci wytłumaczę, co czujesz, jak możesz to wyrażać, co to, co to oznacza, co, co jest dla ciebie ważne? No nie miałam tego, więc rzeczywiście to co mówisz to jest niezwykle ważne, żeby, tak właśnie wydaje mi się, że, od jak najmłodszych lat rozmawiać o emocjach, prawda?
00:26:17 Kasia
Zdecydowanie i teraz zobacz, że taka właśnie praca, którą my wykonamy z takim małym jeszcze człowiekiem w nazywaniu tych emocji, w opisywaniu ich, tłumaczeniu, jak one, jak można je odczuwać, co można wtedy zrobić? Jak to się potem przekłada na dalsze etapy, tak. Bo jeżeli mamy nastolatka, który po prostu, na przykład właśnie ta zazdrość, o której mówiłaś, zżera. Bo na przykład kolega, nie wiem, osiągnął coś, co on bardzo chciał osiągnąć albo coś, czego on, na co on nie może sobie w tym momencie pozwolić nie? To, jak wiele może dać to, że on będzie miał ten moment na refleksję nad tą emocją, którą czuje. To nie będzie od razu przejście do działania na przykład, a ja coś tam zrobię albo gdzieś tam spróbuję te emocje wyrzucić w jakiś inny sposób, tylko że będzie miał chwilę na to, żeby jakby zrozumieć: aha, ale teraz odczuwam Zazdrość z powodu tego, że on zrobił to i tamto, nie. Oczywiście czy będzie w stanie coś tam z tym zrobić to też jest po prostu pytanie do tego, czy miał szansę się tego nauczyć, czy to jest coś, co dopiero jakby trenuje, natomiast po prostu samo to, że mamy moment na to, żeby się nad tym zastanowić. Super się przekłada na to żeby lepiej
sobie z tym poradzić. Tak samo na przykład w dorosłym życiu. Jeżeli ja już się tego trochę uczę i mam taki moment, że dzieci mnie wyprowadzają z równowagi, to ja właśnie zamiast od razu wskoczyć do tego, że Boże są nieznośne i w ogóle mnie nie słuchają. Albo jestem beznadziejnym rodzicem, nie radzę sobie i tak dalej. Zanim do tego moje myśli przeskoczą, to mam ten moment właśnie na to, żeby się zastanowić, ok. Wyprowadzają mnie z równowagi, ale tak ja dzisiaj nie zdążyłam sobie usiąść i spokojnie zjeść. Nawet nie wypiłam kawy, bo po prostu od rana biegam. Jestem zmęczona. Mam jeszcze listę obowiązków, które się po prostu nie kończy. Więc jak my, zdając sobie sprawę z tego co ja czuję i dlaczego ja to czuję, mogę przejść do takich rozwiązań, które będą bardziej logiczne niż taki niekontrolowany wybuch emocji, które gdzieś tam w końcu będą musiały swoje ujście znaleźć.
00:28:28 Ania
Czyli zobacz z tego, co ja tutaj słyszę, to ty zaznaczasz nie tylko, że bardzo ważne jest to, żeby młody człowiek znał, potrafił odróżniać, rozumieć swoje emocje i skąd się to bierze? Skąd to, skąd to wynika? Ale też zaznaczasz, żeby obserwować siebie, jak my reagujemy jako dorośli,. Jak my oddziałowujemy na ich emocje, tak? Jakby to jest taka samo napędzająca się tak. Jakby ich wkurzanie nasze wkurzenie, nie. I rzeczywiście tutaj też zwracasz uwagę na to, żeby pamiętać o osobie, o tych swoich emocjach. Bardzo, bardzo to cenne jest.
00:29:09 Kasia
Widzę, że tu jakieś pytanka wyskakują.
00:29:12 Ania
Czytam czytam, bo tam zadałam pytanie kiedyś, nie: jakie problemy mamy. I tak czytam: z pewnością dużym problemem są nowe słowa, którymi posługują się młodzi ludzie, tworzą nowe wyrazy, zrozumiałe tylko dla nich. Kolejnym utrudnieniem są zapisywane skróty myślowe typu thanks Omajgad czyli OMG. To jest dość trudne we współczesnej komunikacji, pisze Patrycja.
Odnosimy się czy iść do następnego?
00:29:43 Kasia
Nie możemy się odnieść od razu i potem do następnego. Na pewno to jest trudne i ja sobie tak myślę o na przykład naszych rodzicach, którzy dorastali w takim momencie, kiedy wystarczyło kogoś zawołać pod balkonem i ta osoba wychodziła i żadne tam komunikatory nie wchodziły jeszcze w grę. Natomiast jak ja już byłam nastolatką, to smartfony, wszystkie komunikatory i tak dalej weszły w takim po prostu w takim tempie, że no konia z rzędem temu, kto za tym nadążał, a wychowywało się bez tego. Także wydaje się, że ta przepaść jeżeli chodzi o nowinki, czy to właśnie językowe, czy technologiczne między nami a osobami, które są 10, 20/30 lat młodsze będzie zawsze. I to znowu jakby można mieć, nasze dobre chęci mogą dużo w tym temacie myślę zniwelować. Bo tak sobie wyobrażam, na przykład jeżeli byłabym nauczycielem i te komunikaty słowne, o których tutaj ktoś wspomniał, pojawiałyby się w moim życiu zawodowym tak na co dzień, no bo obcując jednak z młodzieżą czy z uczniami, to na pewno się pojawią. Może na przykład warto tak by było zrobić jakąś jedną, nie wiem czy lekcję. Są jakieś takie godziny wychowawcze w szkole. Ale takie możliwości, żeby zrobić właśnie taki konkurs tego, no wiesz nauczyciele wchodzą z takimi słowami, które kiedyś były popularne i których młodzież nie ma szans znać i młodzież wchodzi ze swoimi słowami. Można z tego zrobić jakiś wiesz, turniej tak naprawdę i wtedy likwidujemy trochę te bariery między nami. Pokazujemy, że: hej, ok fajnie macie swój język, ja to rozumiem, ja to szanuję. Generalnie słowotwórstwo jest też w takim bardzo twórczym procesem. Także też warto docenić w młodych ludziach, bo ja często słyszę takie komentarze, a tak ta dzisiejsza młodzież to jest wiesz taka i siaka.
Natomiast jestem przekonana, że właśnie o nas to starsze pokolenie też tak mogą powiedzieć i jeszcze cofając się pokolenie wstecz też tak samo można było podejść. To tak naprawdę od nas zależy, czy my przyjmujemy to z takim wiesz uśmiechem, że OK każde pokolenie ma swoje jakieś tam właśnie nowinki i nie muszę znać wszystkiego, ale generalnie wyrażam taką wiesz, aprobatę jest to OK. Mogę się w tym odrobinę zainteresować. Czy my właśnie idziemy od razu do tych założeń, że o ta dzisiejsza młodzież. Kiedyś to byśmy tak nie mówili, nie, no, ale też się mówiło jakieś tam.
00:32:19 Ania
Kiedyś to były czasy, nie dzisiaj to nie ma czasów.
00:32:23 Kasia
Kiedyś to były czasy, zawsze moje ulubione argumenty albo kiedyś tego nie było i żyjemy. Na każdych moich warsztatach pada ten, ja przytaczam ten argument. No i zawsze mówię, że jednak ja wobec moich dzieci czy wobec wobec dzieci, z którymi pracuję, mam trochę większe ambicje niż to jakoś tam żyjemy. Chciałabym trochę więcej i chciałabym trochę więcej dla naszej relacji. Chciałabym trochę więcej dla moich dzieci. Także jak najbardziej warto jest po prostu pracować nad tym i wychodzić z taką otwartością.
00:32:58 Ania
Czyli fajna propozycja coś ala turniej, pokażcie mi słowo, jakiś taki słownik stwórzcie. Patrycja, co o tym myślisz? Bo mówimy sobie po imieniu, jak nie powiedziałam, nie wybrzmiało to teraz. Napisz proszę, co o tym myślisz?
Czytam następny komentarz.
00:33:16 Kasia
Super, że Patrycja zwróciła na to uwagę, na ten na te skróty takie słowne, bo ja kiedyś myślałam, że właśnie jestem bardzo na czasie i wszystko rozumiem do momentu, kiedy słowem roku został “śpiulkolot” i się okazało, że wcale to nie jest słowo młodzieżowe, tylko po prostu starzy ludzie, którzy myślą, że są młodzi.
00:33:37 Ania
Ja też tak myślałam. Myślałam, że nadążam, ale też wiele razy młodzież udowodniła mi, że nie nadążam także. Dobra, czytam następny komentarz: ciężko jest być kimś wspierającym, kiedy młodzież niej ufa dorosłym przez bunt i środowisko, nawet najbliższe otoczenie, brak przyzwyczajenia do dobrej relacji i tego, że dorosły nie jest wrogiem.
00:34:00 Kasia
Tak, to jest trudne. Wyobrażam sobie, że jest to bardzo trudne. Natomiast ja bardzo wierzę w to, że jakby dzieci i właśnie młodzież nie przyzwyczajają się na stałe do czegoś, tak. To nie jest tak, że jeżeli na przykład nie mają takiego przykładu z domu i w domu nikt nad tym nie pracuje to, że ta relacja musi przejść na każdego innego dorosłego, dlatego, że zarówno dzieci, jak i młodzież mają ogromne potrzeby właśnie do tego, o czym mówiliśmy wcześniej, bycia zrozumianym, bycia zaakceptowanym bycia usłyszanym. Więc bardzo często nawet dzieci, którym właśnie w domu brakuje tej takiej pełnej zaufania relacji, o której tutaj wspomina Sandra. Bardzo często tak takie dziecko ma szansę przenieść tą relację na innego dorosłego, który jest, z którym jest blisko.
Oczywiście nie jest to do zrealizowania zawsze, no bo wyobrażam sobie, że nie z każdym uczniem nauczyciele współpracują tak blisko i nie każdy pedagog z nim nie współpracują tak blisko. Natomiast nie skreślałabym od razu dziecka, które jest nieufne, dlatego, że ono ma jeszcze szansę do tego, żeby tą bezpieczną relację budować z innym, dorosłym i do tego, żeby tą relację ćwiczyć, naprawdę trenować z kimś innym. Oczywiście często będzie to wymagało więcej pracy, często będzie wymagało to po prostu czasu, zanim to dziecko zauważy, że: Hej tutaj mam szansę być zaakceptowane, tutaj mam szansę być usłyszany tutaj, może nie będę wyśmiany tutaj moje zainteresowania, czy moje myśli nie będą zlekceważone. Tylko że nagle: Hej jest ktoś, kto mnie słyszy, jest ktoś, kto do mnie podchodzi właśnie z otwartością, z akceptacją. I oczywiście na początku takie dziecko może być nieufne. No, ale też postawmy się w jego, jakby sytuacji, jak ciężko jest właśnie trochę Sandra pisała, że właśnie ta młodzież, która nie ufa dorosłym, tylko, że to też skądś się wzięło. Też takie właśnie zrozumienie dla tego młodego człowieka, który po prostu już gdzieś tam jest poturbowany w jakimś stopniu, bo brak bezpiecznej czy pełnej zaufania relacji z dorosłym to jest duża deprawacja. Więc jakby już, to już nam powinno podpowiedzieć, że OK trzeba dać mu czas i trzeba po prostu czasami zrozumieć. Natomiast wiem, że nie każdy nauczyciel będzie miał szansę coś z tym zrobić i też nie chciałabym takiego wrażenia sprawić, że teraz każdy, kto słucha i ktoś tam widzi takiego ucznia może być tym, kto, go w jakiś sposób uratuje, nie. Wiem, że nie zawsze tak to wygląda i wiem, że ta współpraca po prostu i ten czas, który możemy dziecku poświęcić jest różny, nie.
00:37:00 Ania
Ok. Patrycja od razu odpisuje: fantastyczny pomysł, z pewnością skorzystam tutaj odnośnie tego słownika i tej propozycji sprzed poprzedniego pytania.
Tutaj moja Kasia pisze: do niedawna miałam problem z ciszą. Zdarzało mi się zadawać dodatkowe pytania, naprowadzać. Teraz już wiem, że cisza też jest potrzebna.
00:37:25 Kasia
Sprawdzamy, co nam przychodzi do głowy, nie. Czy nam pierwsze przyjdzie do głowy, że aha ta cisza jest, bo mnie ignorują, bo mnie nie słuchają, bo są niezainteresowani? Czy właśnie może się nad czymś zastanawiamy, bo może nad czymś myślimy, może to mnie skłoniło do jakiejś refleksji? Zawsze warto ten moment zatrzymania, naprawdę może nam dać bardzo dużo i ten zakręt, który zrobimy, zanim przejdziemy do najgorszych wniosków, to może być coś, co nam dużo pomoże.
00:37:57 Ania
Jejku rzeczywiście, tak, tak, rzeczywiście ten głos taki, który mówi, Jezu, ignoruje mnie tak coś tutaj muszę wytłumaczyć jaśniej czy coś. A to po prostu kwestia przetworzenia, też nieraz przetwarzam dłużej, tak potrzebuje dłuższej chwili ciszy, żeby po prostu mieć przestrzeń do przepracowania do przemyślenia tego. Więc ta wyrozumiałość, o której też mówiłaś, to się wszystko mi łączy tutaj.
Na końcu stworzę, taki obraz. Fantastycznie, fantastycznie.
00:38:31 Kasia
My często właśnie jako dorośli, gdzieś tam łatwo nam myśleć, że to mówi coś o mnie, nie ta sytuacja mówi coś o mnie. I zamiast rzeczywiście się nad nią zastanowić ją odczytać, to my odnosimy to od razu do siebie tak, że może ja jestem złym rodzicem, może ja jestem za mało cierpliwa, może ja jej tego nie nauczyłam, może ja nie daję rady. I tak samo nauczyciele, może mi tu czegoś brakuje, może ja powinien do nich podchodzić inaczej. Bardzo łatwo nam jest wpaść w te myśli i one mimo że wydawałoby się, że to jest taki po prostu zdrowy samokrytycyzm, to nie to jest po prostu coś, co nas
hamuje, bo zamiast się przyjrzeć rzeczywiście sytuacji, my przeskakujemy do tego, a to pewnie jest coś o mnie, nie.
00:39:13 Ania
Czyli co wtedy sugerujesz, żeby nie myśleć od razu, że to problem leży po mojej stronie tylko jak na to spojrzeć najlepiej?
00:39:23 Kasia
Zastanowić się nad tą sytuacją, tak jakby nam o niej opowiadała najbliższa przyjaciółka. Czy gdyby nasza najlepsza przyjaciółka opowiadała, że słuchaj: moi uczniowie mnie nie słuchają, czy moje dziecko mnie nie słucha. To, czy pierwszą twoją myślą byłoby, a ona pewnie jest beznadziejną nauczycielką albo a ona pewnie jest beznadziejnym rodzicem? No raczej nie, nie. Raczej byś tam coś podpytała: a w jakich sytuacjach to działa? W jakich sytuacjach nie działa? Może spróbowałabyś coś podpowiedzieć, może byś nawet podpowiedziała jakiś komplement. Słuchaj, przecież jesteś świetnym nauczycielem, bo robisz to i tamto przecież. Jesteś świetną mamą bo robisz to i tamto. Więc jakby to jak traktujemy swoich, to jakbyśmy traktowali swoich najbliższych czasem trzeba z taką samą akceptacją i zrozumieniem się wykazać w stosunku do samego siebie, ale to wcale nie przychodzi tak łatwo, nie.
00:40:12 Ania
Zgadza się tak to też dziś już kiedyś wybrzmiało u nas. Czyta: to trudne, żebyśmy sami kontrolowali nasze emocje, kiedy jesteśmy z pokolenia: nie płacz, bo wstyd, skup się na zadaniu.
00:40:27 Kasia
Zobaczcie ile takich komunikatów myśmy się nasłuchali i jak trudno jest najpierw w sobie to przerobić i potem jeszcze coś oddać tym naszym dzieciom i tej naszej młodzieży. Jesteśmy, uważam w takim krytycznym momencie, właśnie kiedy ta wiedza jest niewspółmierna z tym, co my mieliśmy szansę, czego mieliśmy, szansę się nauczyć i co mieliśmy szansę przećwiczyć. To jest w ogóle totalnie trudny moment, w którym my musimy właśnie najpierw nauczyć siebie, a potem jeszcze spróbować.
00:40:57 Kasia
Sąsiedzi coś mi wiercą. Mam nadzieję, że nie słuchać ogólnie.
00:41:01 Ania
Nie, nie słychać. Jak kuriera jeszcze nie było to dobrze.
00:41:07 Kasia
Mam nadzieję, że był, bo paczki czekają, ale myślę, że już odebrane. I właśnie to co Sandra mówi, jest mi też bardzo bliskie. Bo ja czasem się tak wkurzam, że myślę sobie: no kurczę tyle tej wiedzy i tyle już można by było tych narzędzi wprowadzać w życie, a jeszcze sama muszę zrobić to i przepracować to i poćwiczyć tamto. To jest bardzo, bardzo trudny moment i dlatego właśnie musimy być dla siebie wyrozumiali, bo będziemy popełniać błędy i będziemy potrzebowali czasu na to, żeby różne rzeczy usprawniać, czy wprowadzać w życie.
00:41:45 Ania
Tutaj mogę się pochwalić, bo tak wybrzmiało na początku, że ja taka zła matka. Sama to powiedziałam, że właściwie nie zła, tylko że niecierpliwa i w ogóle, i że błędów popełniłam całe
mnóstwo, ale też właśnie w kontekście tego, co mówisz to. Też sama po sobie czuje, że mam takie naleciałości tego jak ja byłam wychowywana, czyli, że no w sensie pilnowana na przykład do nauki w takim konserwatywnym stylu, takim demokratycznym, takim dyplomatycznym nie, to już to nie w tą stronę. No z takim innym zupełnie podejściem byłam nauczona, ale no skoro dzisiaj potrafię czytać i pisać i nawet książkę napisałam, to znaczy, że to jakoś było kiedyś nie krzywdzące.
00:42:48 Kasia
I jakoś żyjemy, nie?
00:42:50 Ania
Tak jakoś żyjemy. I tak czuję po sobie, że też mam takie naleciałości, ale widzę, że to nie sprawdza się i zmieniam strategię i to robię tak wiesz mimowolnie, tak podświadomie zmieniam strategię. I na przykład wczoraj synowi, on się złości, że była czytanka, ona była trudna, długa. I się złości, że on tego nie przeczyta. To jest takie długie. Od razu już wiesz najgorsze, najgorsze takie wiesz jakby opcje scenariusze względem tej czytanki. I jak on się denerwował, to ja się denerwowałam, że Boże: czytaj, nie sprawdzaj jakie to jest długie, tylko po prostu czytaj tak. I jakby pierwsza taka pierwsza właśnie ta moja stara taka wiesz naleciałość, taka automatyczna. I widziałam, że to kompletnie przeciwny efekt, tak dziękuję. I zaczęłam mu tłumaczyć, że każdy z nas uczył się czytać. Że każdy z nas uczył się pisać, jeździć na rowerze. I na takim przykładzie mu podałam, że jak byłeś malutki to nie umiałeś chodzić, ale się nie podawałeś i za każdym razem wstawałeś, upadałeś. I nie było tak, że jak miałeś rok czasu, to powiedziałeś do mamy: mama, piernicze do końca życia będę pełzał do szkoły. I dzisiaj byś pełzał. Wszyscy biegną z tornistrem na plecach, a Ty pełzasz. On się zaczął śmiać i jakby zrozumiał, rzeczywiście nie bo każdy się czegoś uczy, więc czytania też się nauczy nie więc każdej czynności. Ja mówię sznurować buty też było dla ciebie trudne, ale się nauczyłeś i już się umiesz, Więc tak samo jest z czytaniem, więc taka tak jakby z jego perspektywy, takie jakby spojrzenie na trudność. Dla mnie to, ja potrafię czytać, więc po prostu siadasz i składasz po sylabach, a z Jego perspektywy, gdy pierwszy raz ma zderzenie z taką ilością liter, to dla niego to jest niezwykle trudne.
Jakby o tym zapominamy. Sama też obserwuję siebie, że też robię postępy i też właśnie jakby uczę się z tej drugiej strony także. Tak chciałam się pochwalić.
00:44:44 Kasia
Bardzo fajnie, że o tym powiedziałaś, bo to jest też kolejny taki sposób, który ja często podpowiadam, czyli przekładanie dziecięcego na dorosłe tak. Bo jeżeli my myślimy sobie dobra, o co on krzyczy? Przecież ten zielony kubek jest taki sam jak niebieski a on robi awanturę. Bo próbuje tutaj rządzić i próbuje wymusić i tak dalej. Ale jak się zastanowimy, na przykład nad tym, ile z nas ma ulubiony kubek do kawy i tylko w tym kubku lubi pić kawę, a w jednym lubi pić herbatę. Ja się zgłaszam na przykład. Albo właśnie standardowy problem, z którym się zgłaszają rodzice i tutaj też chyba ktoś coś napisał. Martyna napisała coś podobnego. Jeszcze nie zdążyłam przeczytać całości: ja mam problem z synem, który w szkole jest grzeczny, bez problemów. A jak przychodzi wieczór to szaleje i nie da się uspokoić, dopóki nie wrzasnę. Wiem, że dziecko też musi się wyszaleć i non stop nie może być cichutko, ale jak można chociaż troszeczkę przekierować te jego emocje.
00:45:50 Kasia
No i właśnie na tym, na podstawie tego przykładu, ja Wam powiem, co ja często podpowiadam rodzicom. Bo ten problem: szaleństwo jak to można nazwać szaleństwo po przedszkolu czy po szkole jest bardzo częsty. I ja podaję taki przykład, że wyobraźcie sobie, że mieliście dzień w pracy, taki, który bardzo dużo nowych, trudnych rzeczy dla was przyniósł. Koleżanka na przykład, ty zrobiłeś jakiś
projekt, a koleżanka zgarnęła do niego wszystkie podziękowania, czy zachwyty. Jeszcze szefostwo wprowadza, wprowadził jakąś nową zasadę. Jest to totalnie bezsensowne, ale jakoś tam się musimy do niej dostosować. Gdzieś tam dwie koleżanki coś tam się umawiały, a ciebie nie zaprosiły. Takie sytuacja, które mogą nam się jako dorosłym przydarzyć. No to wyobraźmy sobie, że dzieci też takie rzeczy przeżywają i to, że dla nas w tej ich problemy już są tak z perspektywy czasu takie. Aha, no bo co tam no pani coś kazała zrobić, fajnie. Pochwaliła pracę innego ucznia, no to jest dla nas dorosłych, już się to nie wydaje takie ważne. Ale pamiętajmy, że jesteśmy na innym etapie. To, co dla nich jest teraz ważne, jest tak samo ważne dla nich, jak dla nas są ważne te problemy w pracy.
No i teraz to wszystko w pracy, ten dzień był taki, że po prostu macie ochotę, nie wiem rzucić paroma przekleństwami. I w jaki sposób te emocje regulujecie, tak. Może zadzwonić do przyjaciółki i się jej wygadać. Może po prostu pogadasz z mężem i wszystko, co ci najgorsze do głowy przyjdzie na temat każdego, kto cię tam dzisiaj wkurzył. Może sobie włączysz jakiś serial czy pójdziesz, nie wiem poczytać książkę w wannie, bo to cię odpręża.
Więc jakby my dorośli, mamy już jakieś takie sprawdzone sposoby, które nam te emocje pomagają regulować. Natomiast dzieciom trzeba pomóc w tych sposobach trzeba wspólnie znaleźć to, co im na dany moment pomaga. Jeżeli chodzi o kilkulatków, to często jest tak, że to, co podziała jednego dnia nie podziała drugiego, czyli jednego dnia to dziecko będzie potrzebowało bardziej wyciszenia i na przykład jakiś tam zabaw plastycznych czy posłuchania w ciemnym pokoju, jakieś audio bajki, a drugiego dnia wręcz przeciwnie, będzie potrzebowało te wszystkie emocje, właśnie tak, jak Marta napisała: był taki grzeczny w tej szkole, do wszystkich zasad się stosował. Właśnie emocje, wiecie te nerwy, wszystko to co on przeżył w ciągu tego dnia to się kumuluje. To gdzieś musi być w końcu nie, bo fajnie, że się stosuje do tych zasad no, bo już się nauczył tego, że po prostu przedszkole czy szkoła właśnie czy potem liceum, to jest takie miejsce, w którym po prostu trzeba się do tych zasad stosować, natomiast potem niech będzie ten moment na to, żeby to wszystko wyszło. Tak jak my się regulujemy jako dorośli, dajmy dzieciom możliwość też jakieś regulacji, czy to będzie na przykład jakaś, nie wiem w jakim wieku jest syn Martyny. Natomiast czy to będzie właśnie jakiś sport, czy to będzie granie w gry, które dla nas są głupie, ale bardzo często to takie nasze oglądanie seriali wieczorami, no wiecie, pewnie też często nie jest jakiś super mądre. Natomiast, który nam daje jakiś relaks, czy jakieś wycieszenie. I tak odmóżdżenie. Tak samo dla dzieciaków to mogą być właśnie gry. Może to będzie, właśnie nie wiem, wyjście na dwór. Może to będzie wiesz powieszenie worka treningowego i walenie w niego. Bardzo często dzieci potrzebują to wyrzucić i to, że właśnie były takie grzeczne przez cały dzień, to jeszcze to wzmaga to, że gdzieś to musi w końcu… Sześć lat ma, Martyna pisze. No to jeżeli to jest tak, że rzeczywiście tak widzi, że tej energii jest tak dużo, to poszukajcie jakiegoś fajnego sposobu, który jemu się będzie podobał i który dla ciebie będzie akceptowalny do tego, żeby to wyrzucić.
Ja też bardzo często rodzicom na moim Instagramie proponuję coś, co niektórzy uważają, że jest kontrowersyjny, natomiast to jest taki sposób z metody rodzicielstwa przez zabawę, które jest jakby taką metodą doktora Lawrenca Cohena na to. To jest bardzo, bardzo świetny psycholog dziecięcy amerykański i on opowiada właśnie o tej potrzebie użycie siły, potrzebie czasem takiej “agresji”, którą my dzieciom bardzo często ograniczamy i potem się dziwimy, czemu ona wychodzi w jakiś takich momentach, które nam nie pasują.
On na przykład proponuje, żeby z dziećmi robić zapasy i bardzo często właśnie mówi, że rodzice, którym to zaproponuje początkowo, no to się łapią za głowę. No bo ja mam na przykład, dziecko, które ma problem, bije kolegów i koleżanki w szkole albo nie wiem rzuca czymś, bo widać, że ta złość z niego w ten sposób wychodzi. Ja mam mu zaproponować, żeby on się tutaj teraz ze mną siłował. Próbował mnie przewrócić albo właśnie uderzał w poduszkę albo coś takiego. No to, czy to nie
będzie wzmagało tego problemu. Natomiast właśnie to działa odwrotnie. Jeżeli my w bezpiecznych warunkach, w zasadach, które wcześniej określimy damy dziecku szansę na wyrzucenie właśnie tego wszystkiego, co w nim tam siedzi. To będzie powodowało, że w tych sytuacjach, w którym ono się nauczy, że wtedy nie można tego robić, będzie łatwiej te popędy czy zapędy powstrzymać, bo ma szansę i wie, że potem będzie taki moment, w którym może to po prostu z niego wyjść.
00:51:12 Ania
Nie no mega, mega, ale my też tak bardzo często, znaczy teraz, co powiedziałaś to tak pewnie z jakiejś takiej perspektywy naukowej. Pewnie jakoś udowodnione ogólnie badaniami. Ale to rzeczywiście mój syn nawet często przychodzi do mnie i mówi, mama po wygłupiamy się, posiłkujemy się tak, czyli na zasadzie, że jakieś tam przewracanki, czy coś. Bardzo lubi i młoda się do tego dołącza i oni to bardzo lubią. Także dzieciom potrzebny.
00:51:41 Kasia
I powiem ci właśnie jako przykład ulubioną zabawę moich dzieci wieczorem, jak już czuję właśnie, że to napięcie jest duże i na przykład teraz mamy iść spać i to wszystko tak właśnie te emocje i te trudy całego dnia mnożą się. Oczywiście moje dzieci są jeszcze małe, bo to jest 3,5 i 5 lat. Natomiast jak wam podam to jako przykład, myślę, że będziecie w stanie to przełożyć na jakąś podobną zabawę, nawet dla starszych dzieci. My się bawimy w zepsutą poduszkę, czyli ja się kładę na jednym z dzieci i mówię o, ale sobie kupiłam wygodną poduszkę do spania. Super położę się odpocznę i tak dalej. No i kładę się na nich i oni zaczynają się albo wiercić, albo czasami się śmiać. I ja wtedy się zaczynam mówić, że poduszkę jakaś zepsutą mi poduszkę sprzedali. I gdzieś tam mówię tutaj może trzeba coś wyłączyć, nie i zaczynam ich łaskotać coś tam naciskać, coś tam właśnie na nich trochę tak wiesz kładę się i tak dalej. Czyli trochę tego kontaktu fizycznego też jest i oni nie też właśnie mają okazję trochę się tam ze mną posiłkować. Śmieją się oczywiście przy tym a śmiech jest też tym mechanizmem, który pozwala nam te emocje w taki bardzo fajny sposób wypuścić, więc nam to fajnie reguluje emocje przed spaniem i myślę, że nawet właśnie z takimi starszymi dzieciakami tatusiowie w ogóle są świetnymi osobami jeżeli chodzi o takie o takie zabawy regulujące napięcie. Bo właśnie jeżeli chodzi o jakieś zapasy siłowanie i siłowanie się na ręce, przepychanie, to na pewno często jest tak, że właśnie to tatom jest to łatwiej zrobić niż mamon i właśnie szukajmy takich rozwiązań, które pozwolą to gdzieś tam wyrzucić.
00:53:22 Ania
Czyli to po prostu jest potrzebne? Taka dobrze, dobrze, to jest taka forma rozregulowania. U nas to jest na kanapkę na kanapkę, jeden na drugiego i jeden na drugiego i potem się wywracamy.
Martyna pisze, dziękuję, czyli tutaj rozumiem, że wskazówka Kasi była dla ciebie cenna, to ja bardzo dziękuję.
Ok. Jakie wskazówki, to idę do pytania, bo płyniemy sobie tutaj, mamy te komentarze i odnosimy się także bardzo mnie to cieszy. A jeszcze tak wracając do tego takiego naszego programu. Umówmy się, że mamy jakiś. Myślę, młodzież, tak? To mam takie właśnie tutaj pytanie, jakie wskazówki warto wdrażać w codziennej pracy z młodzieżą. I tutaj spróbujmy też może, no dzieciaki też. Co ci przychodzi do głowy Kasiu?
00:54:20 Kasia
Na pewno zwrócić uwagę na komunikaty, które często nam się wydają jasne dla dzieci czy młodzieży nawet mogą takie nie być. I to niezrozumienie, które się zbuduje właśnie na początku. Czyli nam się
wydaje, że to jest oczywiste, co dzieci mają zrobić, czyli na przykład: odrobić zadania domowe albo powiesz skup się na lekcjach, poucz się czegoś albo posprzątaj pokój. I dla ciebie jakby jest oczywiste ile komponentów różnych, mniejszych i większych ma to zadanie. Natomiast dla dzieci często tak nie jest i bardzo często powinniśmy właśnie skupić się na tym, żeby te duże zadania czy te duże komunikaty rozłożyć na mniejsze części. To jest taki pierwszy, bardzo najłatwiejszy, tak naprawdę najłatwiejsza część. Natomiast druga rzecz to jest właśnie to, jak my te komunikaty przekazujemy, nie czy my je przekazujemy z takiej pozycji siły: Wy macie tak zrobić, bo ja tak powiedziałam, bo jestem mądra i wam tutaj karze, czy rozumiecie dlaczego na przykład robimy, czego was to nauczy? Albo dlaczego powinni to zrobić i jakie będą z tego płynęły później efekty.
I to, co ja często słyszę od rodziców czy nauczycieli również jest taki lęk przed utratą autorytetu. Dlatego, że nam bardzo często mówiono, że właśnie dzieci, które nie będą miały tej, wiesz takiej musztry wręcz czasami, wejdą nam na głowę. Jest to bezstresowe wychowanie. Właśnie stracimy autorytet, nie będą wiedziały, jakie są zasady, nie będą wiedziały jak się nimi kierować. Natomiast ja jestem zwolenniczką takiego podejście, że jeżeli dzieciom dobrze, wytłumaczymy właśnie, dlaczego jest tak, a nie inaczej, to będzie to trwało dłużej, ale prędzej zbudujemy autorytet, dlatego, że one będą rozumiały, że tak jest z jakiś powodów. Jak ostatnio prowadziłam warsztaty na temat wychowania bez kar i nagród. To właśnie takie zastrzeżenia, które się pojawiały, to na przykład. To, że potrzebne są kary, dlatego, żeby dziecko wiedziało, że czegoś nie wolno robić. No i na przykład my jako dorośli mamy też kary mamy. Przykład jest tą karą mandat nie, jeżeli przekroczymy prędkość, dostajemy mandat i jest to kara. No i ok.
Tylko, że z perspektywy właśnie rodzice czy nauczyciele to czy my chcemy, żeby to dziecko czy potem dorosły nie przekraczało prędkości, dlatego, że się boi, że dostanie mandat? Czy zapiernicza po prostu ile maszyna dała, dlatego, że wie na przykład, że tam nie ma radaru, czy ona nie będzie przekraczało znacznie prędkości, dlatego, że wie, z jakim to się zagrożeniem wiąże wie, co się może wydarzyć, wie, że sprawia zagrożenia na drodze?
Oczywiście to jest taki prosty przykład tych sytuacji, w których my mamy potrzeb dawania, kary czy nagrody jest dużo więcej, natomiast zawsze warto właśnie zastanowić się nad tym komunikatem, żeby nie przekazywać po prostu tak ma być, bo ja tak powiedziałem tylko tłumaczyć, rozmawiać. Gdzieś tam pokazywać efekty, które nasze działania przynoszą, albo efekty, których brakuje, jeżeli czegoś nie robimy. Bo mimo że to będzie trwało dłużej, to mamy w perspektywie to, że ten młody człowiek rzeczywiście zrozumie dlaczego powinien coś robić. No i będzie wtedy szansa na tą motywację wewnętrzną nie, a nie zewnętrzną, że robię coś tylko dlatego, że będzie za to jakaś kara lub nagroda.
00:58:03 Ania
Na początku też wspomniałaś. Zanotowałam sobie, aby komunikat rozłożyć na mniejsze, czyli takie polecenia, czyli na przykład zamiast: odrób lekcje. Na przykład nie wiem, nie wiem: rozpakować zeszyty? Co masz na myśli rozłożyć na mniejsze?
00:58:20 Kasia
Tak, czyli właśnie zamiast powiedzieć odrób lekcje, to po pierwsze możemy wyznaczyć jakiś horyzont czasowy, tak? Czyli na przykład słuchaj, teraz robimy takie pół godzinki, że ty się zajmiesz zadaniem z matematyki, a ja w tym czasie ugotuję obiad. Potem możemy na przykład coś zrobić razem. Nie takie, wiesz, odrób lekcje. To jest taki właśnie duży komunikat, który w dziecięcej czy młodzieńczej głowie może po prostu się rysować jako tak wiesz pół dnia no nie, bo jest to rzeczywiście, takie może być przytłaczające. Więc po pierwszych horyzont czasowy, a po drugie właśnie te mniejsze zadania,
czyli na przykład zrób zadania z matematyki, potem się zajmiemy na przykład w polskim wspólnie, bo wiem, że możesz mieć z tym trudność. Albo na przykład zamiast posprzątać pokój, no to wrzuć tam te klocki, mówię o młodszych dzieciach, potem pozbieramy na przykład puzzle, nie.
Żeby to nie było tak taki ogół. Albo nie wiem, bądź grzeczny, zachowuj się dobrze, nie. To tylko my tak naprawdę, kto wystosował taki komunikat wie co on ma w sobie i warto właśnie zwrócić uwagę., czy ten nasz rozmówca wie też, co my mamy na myśli, tak?
00:59:31 Ania
To to ja mam, to mi się przypomniało taka jeszcze jedna prośba mam do ciebie Kasia. Takie jedno zapytanie to jest takie powiedziałabym osobiste moje, ale może akurat ktoś ma podobnie i też może skorzysta na Twojej wskazówce. Bo wiesz mój syn dopiero chodzi, no co dzisiaj, 3 miesiące do szkoły. Więc jakby zależy mi na tym, żeby te początki były dla niego takie wiesz dobre, przyjemne, komfortowe. I wiadomo po szkole pytałam się: jak w szkole tak? A on zawsze odpowiada dobrze, fajnie i koniec. I wiesz, i nawet jak wiem, że okaże się potem, że nie było fajnie, nie było dobrze. To i tak odpowiada: dobrze. Że jakby wpadł w pewien, to jeszcze z przedszkola, to jeszcze wiem, że jak zastąpić inaczej to pytanie tak żeby, no nie wiem, jakoś tak próbowałam: co się dzisiaj nauczyłeś? A on: ale co? To też nie, nie, to też się nie sprawdziło. Jak zapytać z taką troską, szczerą potrzebą dowiedzenia się: jak mu dzisiaj w tym dniu, całym w szkole było? Żeby On nie nie schematycznie mi odpowiadał, żebym się odczepiła, tylko po prostu, bo mi zależy na tym, żeby mu było dobrze, nie? Jak masz jakąś wskazówkę, jakiś pomysł?
01:00:51 Kasia
To też jest częsty problem. Jeżeli mogę to tak nazwać, z którym się rodzice zgłaszają i ja zawsze podpowiadam, żeby właśnie pytać o bardziej konkretne rzeczy. Jeżeli pytamy maluchy właśnie, to pytać o coś takiego, co oni łatwiej mogła sobie przywołać do pamięci, dlatego, że dla dziecka ten dzień, te kilka godzin, u nas to nam to zlatuje tak po prostu, a dla dziecka to jest po prostu kawał czasu, nie? I ono przez te długie godziny, ono po prostu tam przeżyje, tyle różnych właśnie jakichś emocji, jakiś nowości, jakiś takich przeżyć całkiem nowych, że ciężko jest na takie ogólne pytania odpowiedzieć, bo potem jest tego po prostu za dużo. To Mu się zlewa w taką, wiesz, tak jakby cały dzień jakiś film długi oglądał.
Więc warto pytać o takie rzeczy. To pytanie, które zadałaś jako przykład, czego się nauczyłeś? Jest fajne i może jakby właśnie u któryś dzieci coś tam przywołać. Natomiast to też nie jest tak, że to są jakieś super gotowe pytania, które u każdego dziecka i w każdej sytuacji przyniosą jakby pożądane dla nas efekty. Więc ja taki podpowiadam, takie pytania na przykład: czy przydarzyło ci się coś przyjemnego? Na przykład. Starsze dzieci świetnym pomysłem jest taka gra po szkole, to jest w ogóle amerykańskie, też jakiś amerykański pomysł: dwie prawdy, jedno kłamstwo. Dziecko ci mówi, może dla swojego syna jeszcze za wcześnie, trochę, ale tak z myślą o właśnie starszych dzieciach, nastolatkach. Czyli dziecko ci mówi trzy jakieś fakty, trzy jakieś rzeczy, trzy zdania z dzisiejszego dnia i ty musisz zgadnąć, które dwie są prawdą, a które kłamstwem.
Pomysł to jest fajny, może być to zabawne i może bardziej będą chętne do tego, żeby coś takiego przygotować. A dla ciebie to może być super sposób, żeby właśnie dowiedzieć takich rzeczy, które, normalnie może by i nie powiedziało.
No i kolejnym sposobem jest to już dla młodszych dzieci jest jakby zabawa w szkołę czy przedszkole. Jeżeli wracamy z takim kilkulatkiem, na przykład z przedszkola, to bardzo fajnie jest poświęcić tak
nawet 15, 20 minut na taką zabawę, że bawimy się w przedszkole. Na przykład ja tam jestem panią, czy jesteś jakimś miśkiem, uczniem albo odwrotnie i po prostu pozwalamy płynąć tej zabawie.
Naprawdę tyle rzeczy można się dowiedzieć o tym, jak mówią panie, o tym, jak się dzieci zachowują, o tym, co tam właśnie dziś bolało czy przeraziło najbardziej. Właśnie to bardzo często wyjdzie w zabawie, nie.
01:03:35 Ania
To ja mam jeden taki przykład, moja Milena, któregoś razu wróciła z przedszkola i cały czas mówiła: nie jestem twoją koleżanką, nie. Pani tak do ciebie mówi? Tak nie jestem twoją koleżanką, więc Milenka musiała do niej na ty walić. Tak myślę nie, że pani tak przypominała o takich zasadach. Ale rzeczywiście tak to zabrzmiało.
Kasiu, a z takimi starszymi, z młodzieżą, bo wiadomo, wyobrażam sobie, że syna nastolatka i też by mi zależało, który jeszcze uwaga jest jeszcze bardziej gdzieś tam, nie mówię, że tak jest, ale próbuje wykreować taką trudniejszą sytuację, który jest właśnie taki zamknięty w sobie. Taki wiesz no ma swój świat pewien, a chciałabym jednak do tego świata tam czasem zajrzeć, zapytać, czy wszystko OK. Tak zapukać tak delikatnie: Przepraszam, co tam? Czy może trochę tak zapytać jak tam? To jak zapytać, jak dotrzeć choćby nawet w takich codziennych relacjach?
01:04:44 Kasia
Wiesz, co właśnie myślę, że tutaj z nastolatkami sytuacja już jest troszeczkę bardziej złożona, dlatego, że to już nie jest jakaś jedna ciekawa zabawa, albo jedno jakieś takie dobrze zadane pytanie, które gdzieś tam cię do tego świata wpuszczą. I to, że powiedziałaś o tym właśnie wchodzeniu do świata nastolatka to jest bardzo ważne, dlatego, że dlatego, że właśnie jeżeli chcemy mieć szansę na to, żeby nasze dziecko nam opowiadało o swoich trudnych, nasz nastolatek opowiadał nam o swoich trudach czy o tym, co przeżył w ciągu dnia, to my musimy w tym jego świecie uczestniczyć nie tylko wtedy, kiedy my chcemy, ale też wtedy kiedy to dla niego będzie OK. I znowu tutaj przywołam mojego po prostu ulubionego doktora Cohena, który opowiadał o tym, jak on z córką nastoletnią oglądał “Plotkarę” serial. Nie wiem czy kojarzysz taki serial “Gossip Girl”.
01:05:39 Ania
Tak kojarzę.
01:05:41 Kasia
On, jego córka miała wtedy, bardzo się z tym serialem zafascynowała i on po prostu z taką męką, której się starał nie pokazywać oglądał z nią ten serial. Te pierwsze momenty przychodziły mu z wielkim bólem, bo to totalnie nie jego klimaty. Natomiast to, że on wykazał właśnie jakieś zainteresowanie. Często właśnie tak, nawet mimowolnie deprecjonujemy te zainteresowania i to co nasze dzieci starsze robią w wolnym czasie. No bo właśnie jakieś gry. Po co? Przecież to jest głupie w ogóle, dlaczego się tam tutaj, tyle nad tym czasu spędza i tyle się tym interesuje.
01:06:18 Ania
Na przykład gry komputerowe?
01:06:19 Kasia
Tak, na przykład gry komputerowe to jest często taki zapalnik między nastolatkami a rodzicami. Dlatego, że rodzic właśnie nie rozumie, co to dziecko widzi w tej grze. Dziecko się znowu czuje
niezrozumiane, że rodzic w ogóle uważa, że to jest takie głupie. Często też jest tak z muzyką nie, że na przykład my to kiedyś słuchaliśmy takich świetnych utworów, a teraz, gdy jakiś tam szarpanina na ulicy, darcie, darcie i to to jest muzyka. Bardzo łatwo wchodzimy w te role i znowu ja sama pamiętam takiej sytuacja z mojego dzieciństwa, więc często mimowolnie po prostu powtarzamy ten schemat z naszego dzieciństwa. Natomiast właśnie to wykazanie zainteresowania, to znalezienie gdzieś tam punktów wspólnych. Czy to będzie właśnie wiesz. Nie jest powiedziane, że nie możesz się nauczyć grać jakąś tam w jedną z najprostszych tych gier nie. Albo przynajmniej, nie wiem, zapytać, jak mu poszło nie, że to jest czasami dla nastolatków, to jest nawet niesamowite, żeby rodzic zapytał na przykład, jak tam ci idzie z tą grę, albo co ci się udało. Bo rodzic jest bardziej zainteresowany tym, czy ci się udał sprawdzian i jaką ocenę dostałeś z matematyki, nie. I to już wytwarza między nami taką barierę, że potem jakby ciężko jest oczekiwać, że ten nastolatek się z tobą podzielić, tym, co tam się działo z jego znajomymi, albo jaka jest drama, albo kto tam z kim zerwał albo kto go w szkole gnębi. Skoro ty nie wykazujesz, że zainteresowania na tych polach, które są ważne dla niego. Więc dlatego tak powiedziałam na początku, że to jest bardziej złożona sprawa, bo to już są, jakby pewne też naleciałości i to jest ta relacja właśnie, którą budujemy już przez dłuższy czas i oczywiście wcale to nie jest nie do odczarowania. Jeżeli wcześniej nasze schematy były inne, to nie ma co się załamywać i nie ma co sobie myśleć. A dobra, nie uczyłem mojego dziecka o emocjach, kiedy miało 5 lat, to teraz już musztarda po obiedzie. Nie. Zawsze jest dobry moment na to, żeby zacząć. Zawsze jest dobry moment na to, żeby coś zmienić, żeby coś poprawić, żeby właśnie tą relację gdzieś tam budować. I ja myślę, że ja mam kilka słodkich historii. Gdzieś tam mi moi obserwatorzy i obserwatorki podsyłają, gdzie te dzieci właśnie wręcz są tak mile zaskoczone. Na początku nawet nie wiedzą, co się dzieje. Że rodzic chce się nagle ze mną bawić i mówi, że ja mogę wybrać zabawy i że mogę, nawet możemy się pobawić autkami a normalnie w ogóle nie ma ochoty tego ze mną zrobić.
I tak samo myślę, że właśnie jeżeli chodzi o nastolatka, to takie wiesz. No wykazanie zainteresowania nagle dla tego co dla niego jest ważne, pewnie nawet na początku się może spotkać z takim: OK co ode mnie chcesz? Co się za tym kryje? Czy to jest jakiś podstęp? To po prostu gdzieś tam stopniowo wprowadzać i to po prostu krok po kroczku sobie budować i potem myślę, że po jakimś czasie będzie widać efekty tego.
01:09:12 Ania
Mega to ma taki sens co ty mówisz.
01:09:17 Kasia
Ma zawsze taki sens, ale potem to trudno wprowadzić w życie, nie?
01:09:21 Ania
Ale taka rola jest tych zlotów, żeby jakby przypomnieć sobie, uświadomić, jakby zrozumieć, jakby przede wszystkim też to wiele razy przypomnieć, to jest takie właśnie dlatego bardzo, bardzo, bardzo. Cieszę się, że jesteś i o tym mówisz. I już rozumiem, czemu masz taką ogromną społeczność, tam ponad 100000 osób. Więc już rozumiem, o co tu chodzi.
01:09:52 Kasia
Oby, to było to.
01:09:54 Ania
Tak to to. No nie, nie widzę innej opcji. Napiszcie proszę jak wam jak wam to rezonuje, na ile dla was to jest takie zrozumiała, bo mi to się naprawdę bardzo wszystko układa co ty mówisz i te przykłady, i
właśnie takie moje obserwacje. Także to jest MEGA, MEGA, bardzo, bardzo, bardzo cenne. Także czekam na wasze na wasze właśnie komentarze. Czekam, bo zastygliście, a chodzi o to, żebyście też…
Okej, jakie wskazówki wdrażać z młodzieżą to mamy. Tutaj mamy jeszcze takie jedno pytanie. Właściwie to w kółko o tym mówimy i właściwie to nasza rozmowa przebiega i krąży wokół tego tematu. No, ale może coś jeszcze, byś chciała tutaj, jakby dopowiedzieć, a mianowicie: o czym warto pamiętać w obliczu konfliktu, takich wyzwań w komunikacji z drugim młodym człowiekiem?
01:10:54 Kasia
Ja myślę, że bardzo pomocny tutaj, nieważne czy jakby o jakiego rozmówcę, w jakim wieku chodzi bardzo przydatne będą te odpowiedzi, które nam daje NVC, czyli komunikacja bez przemocy. Ja generalnie nie czuję się jeszcze specjalistką. Będę dopiero uczestniczyła w szkoleniu. Natomiast jakby już część rzeczy przeczytałam i staram się wprowadzać. Nawet miałyśmy kiedyś nie wiem, czy pamiętasz na jednych zajęciach też takie ćwiczenia to, żeby formułować komunikaty w ten właśnie taki, nieagresywny sposób. Bardzo łatwo jest zacząć zdanie, zwłaszcza właśnie w obliczu konfliktu od: ty jesteś taki, bo ty mi zrobiłeś to, bo ty nie, nie zrobiłeś tego o co prosiłem. To jest pierwsza taka rzecz, która nam utrudnia. Druga rzecz jest takie generalizowanie, czyli bo ty zawsze, bo ty nigdy, bo ja muszę, a Ty nigdy nie słuchasz. Tak dalej, więc. Gdy te emocje zaczynają buzować łatwo jest do tego uciec. Natomiast właśnie to też jest takie coś, co my musimy ćwiczyć. I ja pamiętam, że my miałyśmy nawet takie zadania domowe, żeby to potrenować z mężem lub gdzieś tam bliską osobą. I ja pamiętam, jak pierwszy raz się tak próbowałam, sobie przypomnieć te 4 punkciki i takie zdanie sformułować i sobie myślę, no przecież to po prostu się nie da, że brzmię jak jakiś robot. To jeszcze muszę się wiesz, zastanowić tak długo. Natomiast ten komunikat sformułować i często zaczyna się to mijać z celem, bo zapominam o czym rozmawiamy. Natomiast takie są początki. Ale rzeczywiście, jeśli będziemy próbować i będziemy regularnie ćwiczyć to, żeby zamiast mówić: ty zrobiłeś, ja coś tam, bo ty jesteś taki, to przeformułowywać na: ja się poczułam tak, kiedy ty zrobiłeś, to, potrzebuję tego, żebyś zrobił lub nie robił tego, bo wtedy ja się poczuję tak i tak, chciałabym żebyś następnym razem pomyślę o tym i o tym.
Oczywiste niby się to wydaje niewielka różnica do momentu, w którym rzeczywiście przyjdzie ci to doświadczenie zrobić w realu, że tak powiem. I rzeczywiście takie zdanie w ten sposób sformułować, polecam. Na przykład jest to bardzo dziwne odczucie, natomiast rzeczywiście przynosi to efekty i to również jest udowodnione naukowo. Tylko wymaga właśnie ćwiczeń.
01:13:30 Ania
Tu Kasia pisze: językiem Żyrafy, a nie szakala.
Tak i Marta tutaj pisze: super rozwiązania bardzo proste, ale dopiero jak to słyszymy od kogoś innego, to widać, że mają sens.
Właśnie o tym piszę. Właśnie o tym mówię, Marta. Nie, Martyna. Przepraszam. Że to właśnie tak jest, nie że ja niby to wiem. Ale dopiero jak, wiesz, ty to powiesz, jak to wybrzmi jeszcze na przykładzie i to jest takie, że matko kochana. No tak jest. Rzeczywiście trzeba sobie zdać z tego sprawę, usłyszeć, utrwalić, uświadomić, przećwiczyć.
“Super Zlot. Ceny wskazówki warto było poświęcić czas i przypomnieć sobie pewne fundamentalne zasady ważne w relacjach z dziećmi.”
Tak tak tak. Bardzo mnie to cieszy. Dobrze kochani mamy 15 minut do końca. Więc będziemy się pomału, pomału zwijać żagle będziemy. Ale naprawdę fajnie płynęliśmy, prawda Kasia? Bardzo mi się
podoba. Tak ja naprawdę jestem bardzo zdumiona, zadowolona, bo naprawdę powiedziałaś o wielu cennych rzeczach, przypomniałaś, wskazałaś. I to tak wiesz w taki sposób, że ja nie czuję się skarcona, tak jak myślałam, że wrócę z podkulonym ogonem, tylko czuję się taka, jakby olśniona, taka na zasadzie jest okej, będzie jeszcze lepiej. Wiesz już jak to robić, nie więc naprawdę.
01:14:55 Kasia
Na początku cię powiedziałam, że na pewno nie będziesz wracała z podkulonym ogonem, bo gdyby to tak ja w ogóle mam alergię na osoby, które próbują właśnie w ten sposób przekazywać wiedzę. I to też fajnie się odnosi zobacz do tego jak, co mówić, żeby nasze dzieci nas, czy młodzież nas słuchała, nie. Pomyślmy sobie, czego my wolimy słuchać i jak w jaki sposób my się wolimy uczyć? Czy wolimy jak ktoś tam właśnie powie na przykładzie, powie na przykład jak sam się z tym zmagał, poda nam jakieś rozwiązania, jakieś wiesz. Po prostu wyjdzie z takiej pozycji bardziej równości i taki: rozumiem was, ale pokażę wam jak można to fajnie zrobić. Czy właśnie kogoś kto wam powie: powinniście robić tak i tak i w ogóle jak tak nie robicie, to jest w ogóle beznadzieja nie. No ja sama czegoś takiego nie trawię i jak widzę gdzieś tam, jak ktoś próbuje zbudować zbyt perfekcyjny wizerunek siebie jako rodzica, czy jako eksperta to mi się zapala taka czerwona lampka. No bo właśnie, to co mnie skłoniło do tego, żeby gdzieś tam próbować się tą wiedzą dzielić i rozmawiać na ten temat, jest to, że sama się zderzyłam z rzeczywistością i sama wiem, jak ciężko jest właśnie. Ktoś fajnie opowie. Przecież też mnóstwo mądrych książek, a ich jest teraz naprawdę ogrom cały. A potem przychodzi rzeczywistość, przychodzą Twoje emocje, przychodzą różne sytuacje, nerwy. I nie jest już tak łatwo, to wdrożyć w życie. Dlatego jak przypomnimy sobie, z jakimi rzeczami sami mamy często problemy, to potem dużo łatwiej nam będzie wejść w skórę naszego tam właśnie dziecka czy nastolatka i pomyśleć sobie, OK może mu to już tłumaczyłam 1000 razy, ale ja też nieraz potrzebuję coś sobie powtórzyć 1000 razy zanim się nauczę, w końcu to robić, w końcu się dostosować. I naprawdę miejmy dla siebie i dla tych naszych dzieci po prostu taką wyrozumiałość i świadomość tego, że to wymaga czasu i wymaga naprawdę chęci z dwóch stron.
01:16:53 Ania
Ja cie! Ja nie będę czytać swoich notatek, bo nie chcę wam podpowiadać. Nie chcę wam nasuwać moich myśli, ale pytam, zapytam was osoby, które nas słuchają: jakie macie lekcje, jakie macie wnioski, jakie macie takie podsumowania dla siebie? Nawet jeżeli miałoby to być jakaś jedna, wiodąca myśl albo, nie wiem, kilka rzeczy, które bierzecie. Coś, co było dla was takie: aha, rzeczywiście, no tak, faktycznie. Takich ja tutaj, takich kilka miałam takich olśnień. To napiszcie proszę, co było dla was takim dzisiaj takim, taką pozytywną refleksją? Napiszcie, ja czekam. Opóźnienie jest więc za chwilę będę czytać, a tu jeszcze pisze Martyna: nie krytykujmy, nie oceniajmy, ale wskazujmy lepsze rozwiązanie.
01:17:42 Kasia
Tak bardzo fajny, fajna myśl.
01:17:44 Ania
Tak, bardzo fajne. To ja czekam na wasze na Wasze komentarze, Wasze tutaj refleksje. Bo ja tutaj wynotowałam sobie naprawdę całe mnóstwo.
Jakieś strzałki sobie tutaj porysowałam. Na pewno napisałam na tej jednej kartce z 1, 2, 3,4,5,6, sześć razy napisałam: emocje. Emocje strzałka emocje, będę wiedzieć, o co chodziło w tych notatkach. Ale tak tutaj też jest zrozumienie w takich komunikatach, komunikaty na mniejsze.
Aha jeszcze. To nie zdążyłam zanotować, czyli jakby to pytanie: jak było w szkole? Tak konkretnie i tu właśnie takie propozycje, czego tylko zanotowałam: czego? Ale już nie pamiętam.
01:18:36 Kasia
Czy zdarzyło ci się dzisiaj coś miłego?
01:18:42 Ania
A o niemiłego też pytać?
01:18:44 Kasia
Wiesz co zależy, jak czujesz? Jeżeli widzisz, że może ta potrzeba być, to na przykład: czy było dzisiaj coś co sprawiało ci trudność albo z czym mogłabym ci pomóc, albo coś w tym stylu? Nie, ja też się czasami pytam Hubcia, na przykład: czy? Dzisiaj zadałam mu to pytanie zadałam, ale: co ci się najbardziej podobało w tym dniu? Co ci sprawiło największą frajdę? I tak samo można zapytać: co ci sprawiło dzisiaj największą trudność albo z czym musiałeś sobie poradzić?
To też jest fajne do tego, żeby w momencie, kiedy dziecko ma jakieś takie myśli, które nam się też zdarzają, tak zaczyna się dołować: a tam sobie z tym nie poradziłam, a tu ktoś dostał jakąś lepszą ocenę. To jak zapytasz co, co ci sprawiło trudność albo coś gdzieś tam wywołało jakieś takie emocje, to możesz mu powiedzieć, ale się starałeś nie, ale pamiętam, jak się tego uczyłeś i widziałam, że dużo nad tym pracowałeś. Więc to może być fajny moment, w którym pomożemy, właśnie też te myśli powstrzymać, trochę skierować na lepszy tor.
01:19:47 Ania
Ja tu zaraz czytam komentarze Kasia czytam komentarze. Ale jeszcze coś mi się przypomniało, że właśnie bardzo, bardzo cenię sobie to, co mówisz. Żeby właśnie, jakby spróbować przełożyć to, ten dzień pracy na dzień szkolny. To pytanie tam właśnie, Martyny dotyczące, że dziecko potrzebuje po szkole się wyszumieć, no bo w szkole cisza, grzeczny, tak? I tak samo jest właśnie z tym pytaniem: jak ci jak minął dzień w szkole? Jak na przykład ja po pracy mąż się pyta: jak w pracy. To ja wolę powiedzieć, aaaa, weź nie pytaj.
Tak samo, czy spotkamy kogoś obcego na ulicy to zapyta: co tam? No to odpowiadamy ogólnie: no okej, no bo, jakby, co mam streścić 16 miesięcy które się nie widzieliśmy. Więc tak samo w pracy, 8 godzin to się tyle dzieje, tyle mnóstwo różnych, dobrych. złych rzeczy, więc uogólniam to na zasadzie: a dobrze, nie jakoś tam przeżyłam. Więc tak samo jest z młodymi, nie. Więc nie pytam konkretnie, tak? Na przykład, jeżeli na przykład mój mąż jest często gdzieś tam, jakby na bieżąco, ale gdy pyta: jak ta sytuacja na przykład z tą okolicznością czy z tym szkoleniem, jak ci tam wypadło? I tak dalej. No to to jest takie dla mnie, takie: a wiesz, pamiętasz. Więc to ma mega sens, także rzeczywiście to będę to na pewno przekładać na właśnie relacje z młodzieżą.
01:21:15 Kasia
Tak samo z dziećmi nie, że jakby: a pamiętam, że coś tam mówiłeś o tym, że jest jakiś konflikt w klasie i czy coś się już rozwiązało, albo pamiętam, że mówię, że gdzieś tam masz jakieś relacje z jakimś nauczycielem? Czy jest coś, co możemy wspólnie, jakby z tym zrobić? Czy jest coś, w czym mogę ci pomóc? Także właśnie konkretnie, o konkretne sytuacje i to wtedy też pokazuje nasze zaangażowanie, nasze zainteresowanie.
01:21:43 Ania
Nawet, nie taki szacunek do Ciebie mam, bo pamiętam, troszczę się o ciebie, pamiętam, co tam u ciebie słychać było, więc…
01:21:49 Kasia
Właśnie postawienie się, przełożenie dorosłego na dziecięce nie, że to odnieść do naszych dorosłych realiów, bo też sama powiedziałaś: że jak mąż mnie pyta, tak, no, to nie bardzo. Jak mnie zapytał konkretnie, to ja się czuję, że ja mu chętnie powiem. Dokładnie tak samo, to można przełożyć na dziecięce.
01:22:10 Ania
Tak właśnie o tym trzeba pamiętać. To jest niesamowite. Czytam: hamować automatyczne myśli, pracować nad emocjami i uczyć wyrażania dzieci, duże komunikaty dzielić na mniejsze, nie przekazywać komunikatów z pozycji siły, z pozycji “ty” tak, ale też siły tak.
Tak tak tak tak tak.
Czyta: dla mnie mega pozytywne było przypomnienie tej innej perspektywy. Dla nas wiele rzeczy jest oczywistych dla dziecka młodzieży niekoniecznie i właśnie emocje te, nasze własne, nad którymi sami pracujemy, musimy też pracować, nie unikać.
01:22:49 Kasia
Trudny, ale bardzo.
01:22:51 Ania
Tak. Czyta: zabawy turniej siłowy, dawniej i dziś, rewelacja, fajna zabawa.
“W pracy z młodzieżą trzeba zachować swoją autenatyczność i być sobą i szczerą. Wzajemne zaufanie jest kluczem do sukcesu. Udawanie kogoś innego spowoduje brak szacunku. Niestety nie dojdziemy do wspólnego celu, którym w szkole jest sukces edukacyjny i wychowawczy, a przede wszystkim szeroko rozumiane dobro moich wychowanków”.
Tak, bo młodzież wyczuwa bardzo, nie oni bardzo…
O patrz, balety się nam włączyły. Włączyłam światełko, żeby mi książki podświetlać, rozumiesz. A to się włączył stretoskop. To będziemy mieć imprezę na zakończenie, dobrze? To przeszkadzać będzie. Co to w ogóle się tu dzieje dzisiaj, jak nie mikrofon spada, to po prostu balety mi się włączają, światła mrugają.
Co tu mamy jeszcze?
01:23:52 Kasia
Czyta: Steven King powiedział punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To jest super. Super, warto sobie przypominać.
“Staraj się patrzeć nie tylko ze swojej perspektywy, ale też z perspektywy dziecka na różne sytuacje, które przyjmuje i odczuwa nasze stany emocjonalne”. Ekstra.
01:24:08 Ania
Tak, tak. “A przede wszystkim wykazać zainteresowanie światem rozmówcy, autentyczne zainteresowanie, by zbudować zaufanie i relacje”. Tak.
Tu tu tu tu tu się dużo wydarzyło, bo tu właśnie było też o tych o tych treningach siłowych. Było o tych emocjach, o tych właśnie komunikatach z większych na mniejsze i takich propozycjach zamiany tych komunikatów. Tu naprawdę wydarzyło się dzisiaj całe mnóstwo. Wiesz, oprócz tutaj uatrakcyjnień technologicznych wydarzyło się naprawdę bardzo dużo, bardzo, bardzo wartościowej merytoryki. Także Kasia naprawdę naprawdę szacun, naprawdę wielki szacun.
01:24:53 Kasia
Jestem właśnie pod wrażeniem właśnie tutaj tych komentarzy. Naprawdę wynieśliście więcej mądrych rzeczy niż ja powiedziałam.
01:25:01 Ania
Nie, nie, nie ujmuj sobie, nie ujmuj sobie. Ale serduszka lecą jejku nie wiem czy po prostu ja widzę więc…
01:25:08 Kasia
Ja też widzę..
01:25:10 Ania
Tak dajcie jeszcze jeszcze dajcie kilka serduszek.
Fajnie zobaczyć z takim właśnie podziękowaniem. Super Kasiu naprawdę, pięknie Ci dziękuję. Fajnie się zmieściliśmy w czasie i przegadałyśmy najważniejsze rzeczy. I zobacz nasi zlotowicze wynieśli do siebie też fajne, fajne, merytorycznie, takie też rzeczy, przypomnienia, wskazówki, interpretacje. Także naprawdę bardzo fajne, także ja ci pięknie przepięknie dziękuję Kasiu.
01:25:38 Kasia
Ja też dziękuję, bardzo mi było miło. Cieszę się, że mogliśmy tak, jeszcze w takim widzę świadomym gronie sobie porozmawiać. Dla mnie to też była bardzo fajna, cenna lekcje, także dziękuję również.
01:25:49 Ania
Super, zostań ze mną jeszcze tutaj na sekundę, dobrze, a ja tylko się tutaj tutaj wyłączę, rozłączę, pożegnam, pomacham. Bo to 29 niebawem zbliżamy się do 30, także bądźcie bądźcie z nami, bądźcie na bieżąco. Dziękuję pięknie za wspólny wieczór, no i do zobaczenia na kolejnych MEGA wartościowych spotkaniach jak zwykle, także trzymajcie się cieplutko. Do zobaczenia.
Mam nadzieję, że w grudniu, a jak nie to na pewno na pewno w nowym roku, bo Trzydziestka musi być, też będzie merytoryczna.
“Fantastycznym spotkanie. Dziękuję, dziękuję bardzo za super spędzony czas”.
“Dziękuję”.
“Świetne spotkanie, dziękuję”.
Czytam, dobrze przeczytane. Pięknie dziękuję. Do zobaczenia, do zobaczenia do następnego.

WYŚLIJ LINK DO TEGO GENIALNEGO ARTYKUŁU I NIESAMOWICIE MERYTORYCZNEGO ZLOTU INNYM RODZICOM I DORADCOM!

Zapraszamy do zamkniętej grupy na Facebooku

Zlot Ponadczasowych Doradców Zawodowych